Szokujące słowa polityka PiS o incydencie na Białorusi: „Jedyne czego nie mogli zrobić Białorusini to zestrzelić tego samolotu”

Szokujące słowa polityka PiS o incydencie na Białorusi

– Takie sytuacje mają miejsce nie po raz pierwszy i zapewne nie po raz ostatni w praktyce międzynarodowej. I nie chciałbym, by źle to zabrzmiało – nie jest to wszak wina tej osoby – ale trzeba mieć na uwadze, że jeśli się jest w jakimś państwie poszukiwanym, to trzeba bardzo uważać, by nawet przez przypadek nie znaleźć się w jego jurysdykcji, a tak było wczoraj w wypadku Ramana Pratasiewicza i Białorusi. Powiem jeszcze inaczej. Nie wszystko, co jest zgodne z prawem, jest właściwe i moralnie, etycznie dobre – mówi w rozmowie z „Super Expressem” europoseł PiS Karol Karski.

„Super Express”: – Wczoraj białoruski MiG-29 de facto przechwycił polski samolot obsługujący cywilny rejs Ryanair z Aten do Wilna, każąc mu awaryjnie lądować w Mińsku. Wszystko po to, by Łukaszenka mógł aresztować…

Karol Karski: – Wejdę panu w słowo. Ja jestem prawnikiem specjalizującym się w prawie międzynarodowym i mam wiedzę zawodową na ten temat. Jako prawnik i polityk postępuję w sposób integralny.

– Pan premier Morawiecki zdaje się zaufał swojemu intelektowi i intuicji, a nie dowodom i wprost nazwał działanie Łukaszenki aktem terroryzmu.

– Sprawa jest prosta. Jeśli samolot znajduje się w przestrzeni powietrznej danego państwa to zasadniczo podlega zwierzchnictwu terytorialnemu i prawu tego państwa. Gdyby do tego przekierowania doszło na podstawie fałszywych, intencjonalnych przesłanek, to byłoby to nielegalne działanie państwa. Jednakowoż możemy teraz snuć tylko domysły. Nie złapano nikogo za rękę. Był alarm bombowy, zapewne sprowokowany, na pokładzie samolotu znaleziono poszukiwanego ze względów politycznych mężczyznę. Czasami tak bywa, że statki powietrzne są zmuszone do lądowania na terytorium państwa, nad którym przelatują i nie jest to pierwszy, i zapewne nie ostatni przypadek. Ten samolot powinien być natychmiast zwolniony i wypuszczony po przeprowadzeniu inspekcji.

– Czyli Łukaszenka nie złamał wczoraj prawa.

– Użył prawa jako instrumentu, zapewne w złych intencjach. Jako profesor prawa międzynarodowego nie mogę zaprzeczyć treści konwencji chicagowskiej. Jedyne, czego Białorusini nie mogli wczoraj zrobić, to zgodnie z jej art. 3 bis, zestrzelić tego samolotu. Wszelkie inne działania pozostawały w ramach kompetencji państwa wykonującego zwierzchnictwo terytorialne w swojej przestrzeni powietrznej, choć zapewne zastosowano podstęp, który mógł dodatkowo zagrażać bezpieczeństwu samolotu i jego pasażerów. Samolot po prostu podlega także jurysdykcji państwa, nad którym przelatuje. Poza tym są sprzeczne sygnały, nie znamy całego obrazu sytuacji. Ponoć pilot sam chciał wylądować, czy tak było, czy nie, nie wiem. No i pilot nie może zlekceważyć informacji o bombie. Jedyne, co uważam, to to, że samolot i pasażerowie powinni zostać natychmiast wypuszczeni.

– Rozumiem, że ma pan również na myśli białoruskiego opozycjonistę Ramana Pratasiewicza, którego władze na lotnisku zaaresztowały.

– Też. Takie sytuacje mają miejsce nie po raz pierwszy i zapewne nie po raz ostatni w praktyce międzynarodowej. I nie chciałbym, by źle to zabrzmiało – nie jest to wszak wina tej osoby – ale trzeba mieć na uwadze, że jeśli się jest w jakimś państwie poszukiwanym, to trzeba bardzo uważać, by nawet przez przypadek nie znaleźć się w jego jurysdykcji, a tak było wczoraj w wypadku Ramana Pratasiewicza i Białorusi. Powiem jeszcze inaczej. Nie wszystko, co jest zgodne z prawem, jest właściwe i moralnie, etycznie dobre.

Rozmawiał Daniel Arciszewski

SE.PL

Więcej postów