GIGANTYCZNE nagrody u premiera! A pielęgniarki czekały na pieniądze…

GIGANTYCZNE nagrody u premiera

Gdy w Polsce nadeszła pierwsza fala koronawirusa, przerażeni Polacy zupełnie nie wiedzieli, z czym mają do czynienia. Medycy pracowali dniami i nocami, nie tylko urabiając się po łokcie, ale narażając zdrowie i życie na niebezpieczeństwo. Tymczasem w Kancelarii Premiera kasa na nagrody lała się szerokim strumieniem.

Decyzję o tym, by i pielęgniarkom wypłacić jakieś dodatki, podjęto dopiero we wrześniu. I do dziś część z nich pieniędzy nie zobaczyła, pozostały tylko obietnicą.

Nagrody w KPRM

„Wobec osób wyróżniających się wyjątkowym zaangażowaniem, intensywną pracą oraz profesjonalną realizacją zadań, zdecydowano się na wypłacenie nagród. W okresie od 14 marca do 2 października 2020 r. pracownikom Kancelarii Prezesa Rady Ministrów wypłacono je w łącznej wysokości 857 000 zł brutto” – odpowiada Jarosław Wenderlich, podsekretarz stanu w KPRM.

O sprawę nagród i premii pytali marszałek Sejmu Elżbietę Witek posłowie Dariusz Joński i Michał Szczerba.

Czym tłumaczą to rozdawnictwo politycy? Zasłaniają się oczywiście koronawirusem. „W związku z trwającą od wielu miesięcy pandemią COVID-19, znacznie zwiększyło się natężenie pracy niektórych departamentów Kancelarii Prezesa Rady Ministrów” – czytamy w uzasadnieniu.

KPRM tłumaczy się, że chodzi o „pracę w godzinach nadliczbowych, często w godzinach nocnych, a także w soboty i niedziele”.

Ale nie tylko. Premie wypłacano sobie także z powodu „zaangażowania w przygotowanie i prowadzenie negocjacji dotyczących budżetu europejskiego” – odpowiada Kancelaria Premiera.

I dodaje, ze nagrody otrzymało niecałe 15 proc. pracowników Kancelarii.

A co z personelem medycznym?

Kiedy w KPRM wręczano sobie blisko milion złotych, pielęgniarki i lekarze udowadniali ministerstwu zdrowia, że za ich ciężką pracę na oddziałach covidowych należą się im dodatkowe pieniądze z budżetu państwa. Walka o dodatki trwała do września, kiedy w końcu minister polecił dodatkowe wynagradzanie medyków za czasami nadludzką pracę w szpitalach.

Z pisma, do którego dotarł Fakt wynika, iż dopiero 4 września minister zdrowia wysłał do NFZ decyzję dotyczącą tego, iż personel medyczny bezpośrednio zaangażowany w walkę z epidemią będzie miał prawo do dodatkowego świadczenia.

– To jest po prostu oburzające. Ta władza, podobnie jak każda, najpierw myśli o sobie – mówi faktowi Krystyna Ptok, przewodnicząca Związku Zawodowych Pielęgniarek. – Niektóre pielęgniarki dalej nie mają wypłaconych dodatków za pracę z pacjentami covidowymi. Myślimy, czy nie pójść z tym już do sądu.

Ptok podkreśla, że w tym roku odejdzie z zawodu ponad 10 tys. osób, zaś w ich miejsce wejście deklaruje trochę ponad 3,5. – Można powiedzieć wprost, że wysoka śmiertelność Polaków nie wynika, jak twierdzi ministerstwo, ze złego trybu życia Polaków, ale związana jest bezpośrednio – i jest to potwierdzone naukowo – z brakiem personelu medycznego w szpitalach – mówi rozgoryczona pielęgniarka.

Rozgoryczone są także pielęgniarki z Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych.

– Z racji tego, że musimy negocjować z każdym ugrupowaniem politycznym, decydentami, to nie mówimy, że ktoś ma mało albo dużo, ale wskazujemy problem pielęgniarek. Zbyt małe są nakłady na ochronę zdrowia i zbyt rzadko jesteśmy wysłuchiwani. Problemy jednych są zauważane, a innych zamiatane pod dywan lub się je przeczekuje. Trudno jest mi ocenić, czy Minister Dworczyk zrobił dobrze, czy źle, komu dał, za co i czy sprawiedliwie. Przedstawiciele samorządu głośno domagają się respektowania praw pielęgniarek zwłaszcza w takim momencie, w jakim jesteśmy, czyli w trakcie epidemii. Personel pielęgniarski, tak jak i reszta medyków i ludzi pracujących w szpitalach, jest na pierwszej linii frontu walki w koronawirusem. Kiedy jednak ciężka praca jednych jest doceniana, a drugich nie, potrafię zrozumieć rozgoryczenie pielęgniarek i położnych – dodaje Zofia Malas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych.

Opozycja: To skandal!

O sprawę nagród w KPRM zapytali posłowie Koalicji Obywatelskiej: Michał Szczerba (44 l.) i Dariusz Joński (42 l.), znani z przeprowadzania kontroli w Ministerstwie Zdrowia. Jak przyznają w rozmowie z Faktem, takiej bezczelności władzy się nie spodziewali.

– To się nie mieści w głowie! Rząd urządził pandemiczne żniwa dla swoich! Kiedy pielęgniarki z pierwszej linii walczyły o dodatki za pracę ponad siły, ludzie premiera Morawieckiego przyznawali dodatki swoim urzędnikom. Dziś nieudolnie próbuje się tłumaczyć, powtarzając za premier Szydło „Im te nagrody się po prostu należały!” – grzmi Szczerba.

Polityk dodaje, że partia rządząca zachowuje się tak, jakby straciła kontakt z rzeczywistością. – To jest bezczelność, żeby obdarowywać urzędników, gdy pielęgniarki na dyżurach, ryzykowały zdrowie swoje i najbliższych. 136 zakażonych pielęgniarek nie doczekało wywalczonych dodatków – mówi.

– Nieprawdopodobne, pielęgniarki i położne, które pracowały w pocie czoła często po 18 godzin i 7 dni w tygodniu nie otrzymywały złotówki dodatku przez pierwsze pół roku pandemii, ale znalazły się gigantyczne pieniądze na nagrody dla urzędników KPRM! – oburza się z kolei Dariusz Joński.

Poseł dodaje, że dodatki dla pielęgniarek, położnych, ratowników medycznych i fizjoterapeutów powinny zostać utrzymane. – Żądamy tego od premier Mateusza Morawieckiego! – dodaje.

TOMASZ JAKUBOWSKI, KAROL BIELAWSKI, FAKT.PL

Więcej postów