Europa odrzuca kandydatów PiS. To było do przewidzenia

Europa odrzuca kandydatów PiS

Formalne, nieformalne bądź – nazwijmy to – ideowe związanie z władzą mogło być czynnikiem dyskwalifikującym wszystkie zgłoszone przez Polskę kandydatury do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Komisja Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy do spraw wyboru sędziów Europejskiego Trybunału Praw Człowieka odrzuciła wszystkich polskich kandydatów na sędziego ETPCz – taką wiadomość podał jeszcze w piątek m.in. TVN24.

To było do przewidzenia: zgłoszeni kandydaci to w większości osoby bliskie obecnej władzy. Aleksander Stępkowski, współzałożyciel antygenderowej, antyaborcyjnej organizacji Ordo Iuris i były podsekretarz stanu w MSZ, obecnie orzeka (z nominacji neo-KRS) w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego. Jest też jej rzecznikiem prasowym. Elżbieta Karska to profesor Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, żona posła PiS Karola Karskiego. I dr Agnieszka Szklanna, ekspertka Rady Europy, niezwiązana z władzą, ale – jak oceniają nasze źródła – zwykle reprezentująca stanowisko zgodne z jej linią.

Jak PiS sobie pościelił

I to właśnie: formalne, nieformalne bądź – nazwijmy to – ideowe związanie z władzą mogło być czynnikiem dyskwalifikującym wszystkie zgłoszone kandydatury. Tym bardziej że wyłoniono je w nietransparentnym konkursie, w którym nawet nazwiska kandydatów były przez jakiś czas tajne, a całą procedurę rząd przeprowadzał bez kontroli społecznej. Mimo apeli organizacji pozarządowych, w tym samorządów prawniczych i rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara, aby zmienić tę złą, wywodzącą się jeszcze od poprzednich rządów tradycję.

Nieoficjalnie wiadomo, że do odrzucenia kandydatów przyczynił się też list, który skierowały: Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Naczelna Rada Adwokacka i Krajowa Rada Radców Prawnych, opisując sposób przeprowadzenia konkursu w Polsce. A także Arkadiusz Mularczyk, który w imieniu delegacji polskich parlamentarzystów do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy miał gorąco rekomendować Aleksandra Stępkowskiego. Polski rząd miał stawiać natomiast – to znowu informacja nieoficjalna – na Annę Karską.

Zgłaszane przez rządy kandydatury na sędziów Trybunału w Strasburgu ocenił wcześniej zespół doradczy złożony z siedmiu ekspertów z różnych krajów. Z Polski jest w nim prof. Maria Gintowt-Jankowicz, była sędzia Trybunału Konstytucyjnego, wybrana z rekomendacji PiS. Zespół decyduje większością głosów. Jedną z ocenianych cech kandydatów jest bezstronność, a konkretnie: czy dana osoba daje rękojmię, że osądzając spór pomiędzy państwem swojego pochodzenia a skarżącym się na nie, zachowa bezstronność i kierować się będzie wyłącznie prawem i sumieniem. Nie wiemy, jak kandydaci zostali zaopiniowani przez Zespół.

Opinie doradczego zespołu ekspertów i parlamentarnych komisji nie są wiążące dla Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, które ostatecznie głosuje nad kandydaturami. Ale jeśli – co najbardziej prawdopodobne – kandydaci zostali zaopiniowani negatywnie ze względu na to, że nie dają rękojmi bezstronności, to trudno się było spodziewać, by Zgromadzenie, które podejmowało w ostatnich latach szereg rezolucji krytycznych wobec łamania konstytucji i standardów Rady Europy przez polskie władze, zagłosowało inaczej, niż rekomenduje zespół doradczy.

Nadzieje nie są wielkie

MSZ ogłosi nowy konkurs. Zapewne apele o jego transparentność pojawią się znowu. Czy rząd ich wysłucha? Zobaczymy. Nadzieje nie są wielkie. Dopóki zaś nie zostanie wyłoniony nowy polski sędzia, w Trybunale Praw Człowieka nadal orzekać będzie prof. Krzysztof Wojtyczek, wybrany z rekomendacji rządu PO-PSL, uważany za protegowanego Jarosława Gowina. Za jego kadencji w ETPCz liczba rozpoznanych spraw z Polski spadła z 72 w 2012 r. (gdy obejmował urząd) do 12 w 2019 r. Na rozpoznanie bezskutecznie czekają m.in. skargi dotyczące dyskryminacji osób LGBT+. Kadencja prof. Wojtyczka kończy się w listopadzie.

Będziemy więc mieli sytuację podobną do tej dotyczącej RPO: kadencja prof. Adama Bodnara skończyła się we wrześniu zeszłego roku, ale sprawuje urząd dalej, bo PiS nie chce pójść z opozycją na kompromis i zgłosić kandydata akceptowalnego dla większości parlamentarnej. Różnica polega na tym, że działalności Adama Bodnara PiS nie toleruje, a z sędziowania Wojtyczka może być chyba zadowolony.

Nie będzie natomiast raczej zadowolony z szykującego się przedłużenia, poza kadencję, sędziowania prof. Marka Safjana w Trybunale Sprawiedliwości UE. Kadencja prof. Safjana kończy się w październiku. W grudniu RPO Adam Bodnar zaapelował do premiera, by procedura wyłaniania kandydata na jego następcę była transparentna i rzetelna, tak by wyłonić osobę o najwyższych kwalifikacjach i dającą rękojmię bezstronności. Do tej pory nie ma odpowiedzi. W przypadku kandydata do TSUE rząd wysuwa jednego kandydata. Brak jest w Polsce jakiejkolwiek procedury dla jego wyboru, całkiem możliwe więc, że „za pięć dwunasta” rząd wyciągnie go jak królika z kapelusza.

I zapewne powtórzy się sytuacja z odrzuceniem kandydatury, jeśli nie spełni wymogu bezstronności. Tu znowu opiniuje międzynarodowy panel ekspertów, w którym zasiada sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku prof. Mirosław Wyrzykowski. Wielokrotnie bardzo krytycznie wypowiadał się publicznie na temat łamania praworządności przez władze rządzącej koalicji.

POLITYKA.PL

Więcej postów