Macierewicz zapowiada: jeden z rozdziałów raportu podkomisji smoleńskiej pokaże, co się wydarzyło

Dzięki jednemu z rozdziałów będzie można zobaczyć, a nawet usłyszeć, co naprawdę wydarzyło się nad Smoleńskiem – przekonywał w „Gazecie Polskiej” Antoni Macierewicz, przewodniczący podkomisji do spraw ponownego zbadania przyczyn i okoliczności katastrofy z 10 kwietnia 2010 r.

W rozmowie z tygodnikiem Macierewicz został zapytany m.in. o raport pisemny podkomisji smoleńskiej oraz to, co ten dokument wniesie do wiedzy o katastrofie. – Raport jest podsumowaniem prac podkomisji smoleńskiej i zebraniem tez wszystkich opublikowanych przez nią dotąd materiałów, ale zawiera także nowe ustalenia, będące potwierdzeniem podstawowych tez Raportu Technicznego z 2018 r. – odpowiedział.

Jak stwierdził, dzięki jednemu z rozdziałów raportu będzie można zobaczyć, a nawet usłyszeć, co wydarzyło się nad Smoleńskiem. – Istotne są też ustalenia związane z przygotowaniami do wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego, kto w nich brał udział i jak były one realizowane oraz jakie były związki ze służbami specjalnymi, nie tylko polskimi, ludzi, którzy decydowali m.in. o remoncie samolotu w Rosji. Z raportu – tutaj oparliśmy się m.in. na dokumentach, o których sądzono, że już ich nie ma – będzie można się również dowiedzieć, jak konstruowana była sama procedura oddania w ręce Rosjan postępowania w sprawie tragedii smoleńskiej” – kontynuował Macierewicz.

Przekonywał przy tym, że „we wszystkich kluczowych momentach tej tragedii faktyczne decyzje podejmowali Rosjanie”. – Dotyczy to remontu, warunków lotu do Smoleńska i zniszczenia samolotu, a wreszcie ukrycia stanu faktycznego, bezprawnego przejęcia badania i uruchomienia mechanizmu kłamstwa smoleńskiego. W każdej fazie inicjatorami są Rosjanie, choć korzystają z pomocy swoich współpracowników – powiedział.

Macierewicz stwierdził też, że najważniejsze są dowody na temat tego, „jak i gdzie doszło do eksplozji samolotu”. – Prócz tego w finalnym dokumencie podkomisji znajdzie się rekonstrukcja tych wydarzeń na podstawie analiz setek szczątków wraku, techniczne i wizualne odwzorowanie przebiegu katastrofy oraz niesłychanie istotna, dokonana z wielką precyzją, analiza szczątków ciał ofiar. Liczę na to, że z raportem – szczególnie z jego wersją filmową – będzie mogła zapoznać się szeroka opinia publiczna – powiedział.

Rodziny smoleńskie krytykują Macierewicza

Termin publikacji raportu był wielokrotnie przekładany. – Nadzieje, które wiązaliśmy z podkomisją smoleńską, zostały w dużej mierze zawiedzione. Nie jestem jedyną rozczarowaną. Takich rodzin jest więcej – mówiła na początku marca Magdalena Merta, która w katastrofie smoleńskiej straciła męża, wiceministra kultury Tomasza Mertę. W rozmowie z portalem Gazeta.pl wezwała szefa MON Mariusza Błaszczaka do przeprowadzenia audytu. – Trzeba wyjaśnić i wskazać ewentualne błędy, nieprawidłowe działania bądź jakieś zaniechania, jeśli miały miejsce – dodała.

– Podpisałabym się pod wnioskiem o audyt w podkomisji smoleńskiej – stwierdziła Małgorzata Wassermann na antenie Polsat News. Posłanka PiS straciła w katastrofie ojca, Zbigniewa Wassermanna. Przyznała, że czuje się rozczarowana tym, że już 11 lat czeka na rozstrzygające dowody, które mają wyjaśnić przyczynę katastrofy smoleńskiej.

Katastrofa smoleńska wg raportu komisji Millera

Raport z prac komisji badającej przyczyny katastrofy w Smoleńsku został opublikowany już w lipcu 2011 r. Komisji przewodniczył ówczesny minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller. – Statek powietrzny był w pełni sprawny do momentu zderzenia z drzewem, czego skutkiem było zniszczenie lewego skrzydła. Nikt nie interweniował w lot – czy to za pomocą środków wybuchowych, chemicznych lub trujących. Nie była też wywierana presja na załogę, aby wylądować – mówił w 2011 r. Miller.

– Niedostateczne przygotowanie załogi, niedostateczna wiedza o samolocie, nieprawidłowy dobór załogi do realizacji zadania, nieprawidłowy nadzór nad szkoleniem pilotów w 36. specpułku, niekorzystanie z wysokościomierza barometrycznego, niedostateczne przygotowanie na stanowisku kierownika lotów na wieży lotniska Siewiernyj – takie przyczyny katastrofy wymieniał jeden z członków komisji, płk Mirosław Grochowski.

10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154, wiozącego delegację na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka, najwyżsi dowódcy wojska i ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski.

ONET.PL

Więcej postów