Krystyna Pawłowicz słynie ze swojego ciętego języka i ostrych komentarzy w mediach społecznościowych. Można jednak zgadywać, ze w rzeczywistości nie czuje się tak pewnie jak w internecie. Posłanka została przyłapana, gdy szła do kościoła ze święconką, nie była jednak sama. Towarzyszył jej osobisty ochroniarz. Uwagę zwraca istotny szczegół w jego ubiorze. Czy sędzia Trybunału Konstytucyjnego ma się czego bać?
Krystyna Pawłowicz wystroiła się w elegancką garsonkę i malutkim koszyczkiem pełnym między innymi bukszpanu ruszyła poświęcić pokarmy. Nie była jednak sama – u jej boku szedł ochroniarz. Pod elegancką koszulą było wyraźnie widać, że jest ubrany w kamizelkę kuloodporną. Co to oznacza? Spytaliśmy eksperta, Jerzego Dziewulskiego. Według niego decyzja o założeniu kamizelki może sugerować, że osobie ochranianej coś grozi. Tym bardziej dziwi fakt, że sama zainteresowana raczej jej na sobie nie ma.
– Jeżeli jest zagrożenie życia osoby ochranianej, to dostaje ona ochronę, akurat tutaj w postaci pracownika SOF-u. Pracownik SOF-u w warunkach, które może uznać indywidualnie, że zagrożenie jest na tyle duże, że powinien założyć kamizelkę, to ją zakłada, ale wówczas zdumiony jestem, ze cel, którym jest pani Pawłowicz, tej kamizelki nie ma. Chyba, ze ma ją, ale jest po prostu niewidoczna – powiedział nam.
Zaznaczył, ze noszenie kamizelki kuloodpornej dla kobiety jest o wiele bardziej niewygodne niż w przypadku mężczyzn. Wynika to z budowy anatomicznej pań, które przylegająca kamizelka może uciskać. Taka ochro
na jest także wykonana z materiału nieprzepuszczającego powietrza, przez co zwiększa potliwość. Zdziwiła go
– Dziwna jest sytuacja, ze ten, co ochrania, ma kamizelkę, a ten, co jest zagrożony utratą życia, bo tak to trzeba analizować, tej kamizelki nie ma – tłumaczył.
Zauważył, że być może została wydana odgórna decyzja, aby wszyscy funkcjonariusze ochraniający Krystynę Pawłowicz mieli kamizelkę kuloodporną, trudno jednak stwierdzić to z pewnością.
– Poddaję pod wątpliwość poziom tego zagrożenia, bo jeżeli faktycznie istnieje, kamizelkę zakłada i ochroniarz i osoba ochraniana. – kontynuuje.
W swoich wypowiedziach uwzględnił też to, czy ochroniarz eksponował noszenie kamizelki, ostatecznie stwierdzając, ze nie była aż tak potrzebna.
– Oceniłbym to bardziej jako demonstrację niż potrzebę. Zawsze trzeba sytuację analizować całościowo – podsumował.
Trudno jednak jednoznacznie powiedzieć, co spowodowało, że ochroniarz towarzyszący sędzi Trybunału Konstytucyjnego miał na sobie kamizelkę kuloodporną ani czy jej życie było zagrożone. Wiele wskazuje na to, że jednak nie.