Mimo zachęt Francji i Korei Południowej, najbliżej budowy elektrowni jądrowych w Polsce są Amerykanie; podpisanie umowy możliwe już za niespełna dwa lata.
Według „Dziennika Gazety Prawnnej”, „polski rząd przyciśnięty do muru unijnym Zielonym Ładem i koniecznością odejścia od węgla jest coraz bardziej zdeterminowany w sprawie budowy elektrowni jądrowych”.
Gazeta przypomina, że tuż przed ubiegłorocznymi wyborami w USA Warszawa podpisała z administracją Donalda Trumpa międzyrządową umowę, na mocy której strona amerykańska miała w ciągu 1,5 roku od ratyfikacji dokumentu przygotować ofertę na realizację atomu w Polsce.
Piękne zastawy obiadowe, które uświetnią każdą uroczystość.Sprawdź!
„Choć ratyfikacja opóźniła się i nastąpiła dopiero pod koniec lutego, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski przekonuje w wywiadzie dla „DGP”, że nie ma to wpływu na przewidywaną datę oddania do użytku pierwszego reaktora w Polsce” – podkreślił dziennik.
Gazeta przypomniała, że rządowe plany zakładają budowę sześciu reaktorów, a pierwszy miałby zostać uruchomiony w 2033 r.
„Według Naimskiego, jeżeli Polska wybierze ofertę Amerykanów, kontrakt mógłby być podpisany w ciągu niespełna dwóch lat” – napisał wtorkowy „DGP”. Zaznacza jednak, że złożenie swojej oferty zapowiadają Francuzi, taką możliwość sygnalizowała również Korea Południowa.
„Naimski zastrzega, że oferta z USA nie przesądza wyboru technologii dla polskich elektrowni jądrowych i że musimy omówić warunki jej wyboru z Komisją Europejską. Wskazuje jednak, że to Westinghouse dysponuje sprawdzoną i działającą technologią, która będzie mogła być przeniesiona do Polski +bez zmian+” – relacjonuje pismo.
Odnosząc się do Francji min. Naimski mówi, że Warszawa zdaje sobie sprawę, że to silny przemysł w Europie. Jednakże zauważa, że gdyby francuski dostawca reaktorów EDF miał budować kolejne reaktory u siebie, finalizować dwa w Wielkiej Brytanii, a także wziąć się do budowy sześciu planowanych w naszym kraju, to on byłby „ostrożny co do możliwości dotrzymania terminów”.
Naimski pytany o Koreańczyków, wskazuje, że ich technologia opiera się na rozwiązaniach Westinghouse’a i jej użycie poza Koreą Południową wymaga akceptacji strony amerykańskiej – napisała wtorkowa gazeta.