Zaskakujące sceny przed śmiercią Pawła Adamowicza. Brat ujawnił, co zrobił, nigdy wcześniej się tak nie zachowywał

Zaskakujące sceny przed śmiercią Adamowicza

Paweł Adamowicz zginął z rąk nożownika, który zaatakował go 13 stycznia 2019 roku podczas finału WOŚP w Gdańsku. Brat byłego prezydenta miasta wyjawił zaskakujące informacje o zachowaniu polityka tuż przed tragiczną śmiercią.

Tragiczna śmierć Pawła Adamowicza wstrząsnęła Polską. Prezydent Gdańska umierał na oczach mieszkańców po ciosie nożem, który otrzymał od Stefana W. w czasie finału WOŚP. W rozmowie z Mają Fenrych z gdańskiej redakcji „Faktu” brat polityka ujawnił zaskakujące fakty o polityku.

Paweł Adamowicz został śmiertelnie ugodzony nożem przez Stefana W.

Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz zginął na oczach tysięcy mieszkańców miasta i milionów widzów z rąk Stefana W., który wtargnął na scenę pod czas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i zaatakował polityka nożem. Brutalne morderstwo wstrząsnęło całym krajem, asprawca natychmiast został zatrzymany.

Niedawno brat zamordowanego polityka, Piotr Adamowicz, wyznał w rozmowie z Mają Fenrych z gdańskiej redakcji „Faktu”, że jego brat już wcześniej dostawał pogróżki. Dziennikarka zapytała mężczyznę, czy rozmawiał kiedyś ze swoim bliskim o tym, co zrobić w razie, gdyby coś mu się stało.

– Nie. Nigdy takiej rozmowy nie było. Paweł był osobą pogodną, życzliwie nastawioną do ludzi, szanował odmienne poglądy. Tego typu zamachy były obce w życiu publicznym w Polsce. Coś zupełnie nieprawdopodobnego napisał do mnie znajomy, który od wielu lat mieszka w Stanach Zjednoczonych (to jeszcze emigrant polityczny z czasów stanu wojennego). Napisał, że to, co się stało u nas, w USA byłoby nie do pomyślenia. Gdyby taka osoba weszła na scenę i zaczęła wymachiwać nożem, to od razu zostałaby zastrzelona – mówił Piotr Adamowicz w rozmowie z dziennikarką „Faktu”.

Piotr Adamowicz ujawnił również zaskakujące informacje o nietypowym zachowaniu swojego brata w dniu ataku. Według informacji, jakie zostały przekazane rodzinie zamordowanego prezydenta miasta, Paweł Adamowicz w dniu swojej śmierci mógł przeczuwać, że może wydarzyć się coś złego.

– Kilka tygodni po śmierci Pawła skontaktowała się ze mną osoba, która opowiedziała mi o pewnym dziwnym, symbolicznym zdarzeniu. Było to w niedzielę, rano 13 stycznia (wieczorem Pawła zaatakowano). Paweł był w kościele. Ta osoba go tam widziała. I było tam coś dziwnego, zastanawiającego. Skończyła się msza i on zamiast wyjść z tego kościoła, poszedł przed krzyż. Stał przez kilka minut i wpatrywał się w ten krzyż… To było coś nienaturalnego – ujawnił brat polityka.

– Msza się skończyła, to może jeszcze chwilę się modlisz i wychodzisz z kościoła. On miał jeszcze sporo zajęć. Spieszył się. Miał zjeść śniadanie. Msza się skończyła. Po co poszedł przed ten krzyż, po co tam stał tych kilka minut? Prawie wszyscy wyszli, a on tam stał i tak się patrzył. Co ja mogę na to powiedzieć? Mogę tylko zadawać pytania, czy się dodatkowo modlił? Dlaczego? Czy coś przeczuwał, coś nad nim wisiało, nad czymś trudnym się zastanawiał? Tego typu pytania można mnożyć. On nie postępował tak jak zazwyczaj postępował, to było coś wyjątkowego i ta osoba zwróciła na to uwagę to nie była minuta, czy 30 sekund, to było dobrych kilka minut – dodał.

Brat Pawła Adamowicza skomentował również plotki, które pojawiły się po śmierci byłego prezydenta Gdańska. Okazuje się, że wiele osób wciąż nie wierzy w zgon polityka, a informacje o zamachu na niego, choć wydarzył się na oczach tysięcy świadków, traktuje jak „miejską legendę”.

– Pół roku temu zadzwonił do mnie znajomy ksiądz z Gdańska mówiąc, że właśnie przebywa u znajomych na Podkarpaciu i wywiązała się dyskusja, czy Adamowicz żyje. Mówię: „Jezus Maria, czyś ty zwariował?!”. Okazało się, że oni nie do końca wierzą, że Adamowicz nie żyje. To tak jak z Janem Kulczykiem, też się o tym mówi w pewnych środowiskach. On zadzwonił, żebym to ja im potwierdził, że Adamowicz został zamordowany, gdyż byłem przy tym, jak umierał. Cisnęły mi się na usta straszne słowa, ale uspokoiłem się, poprosiłem, by dał mi słuchawkę i powiedziałem: „Drodzy państwo nazywam się tak i tak”, i z detalami zacząłem opowiadać o respiratorach, maszynerii, o tym co było na OIOM-ie, zapytałem, czy może jeszcze mam coś opowiedzieć – wyznał Piotr Adamowicz.

PIKIO.PL

Więcej postów