Nie będzie pojednani po odejściu Donalda Trumpa ani konsekwencji po otruciu Aleksieja Nawalnego. Niemcy dbają o praworządność tylko wtedy gdy jest im to na rękę.
– Mam nadzieję, że Kreml nie zmusi nas do rewizji projektu Nord Stream 2, odmawiając współpracy w sprawie próby zabójstwa Aleksieja Nawalnego – mówił we wrześniu „Bildowi” szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas.
Ale groźnie brzmiące słowa – prezydent Rosji musiał przestraszyć się nie na żarty. Putin w reakcji na nie nie tylko odmówił jakiejkolwiek pomocy w dochodzeniu – to sam Nawalny musiał udowodniać, że rosyjscy agenci chcieli go zamordować.
Niemcy postanowiły przedsięwziąć w tej sprawie zdecydowane kroki, tj. zdecydowały się przymknąć oko.
A współpraca z nową administracją USA? Zdaje się, że Berlin już teraz zakłada, że Joe Biden i jego ekipa będą pobłażać niemieckim interesom.
Tak więc na chwilę przed inauguracją nowego prezydenta USA, i wbrew wszystkim groźbom kierowanym pod adresem Rosji, Niemcy wznawiają niemiecko-rosyjski projekt. Berlin zgodził się na wznowienie budowy gazociągu: kładzenie odcinka w niemieckich wodach przybrzeżnych właśnie dobiega końca, pozostaje położyć około 100 km (na 1230 km) przy Danii.
Według niektórych komentatorów, ten niemiecko-rosyjski projekt jest najgroźniejszym dla Polaków od czasu paktu Ribbentrop-Mołotow.