Tysiące ofiar nazistowskich Niemiec, które przez lata nie otrzymały odszkodowania w końcu doczekają się sprawiedliwości. Niemcy zaczną wypłacać tzw. emerytury gettowe.
Emerytury gettowe to najnowszy pomysł niemieckich władz. Mają raz na zawsze zakończyć temat odszkodowań dla ofiar nazistów.
Na emerytury mogą liczyć ofiary, które dotychczas nie doczekały się odszkodowania za II wojną światową. Podstawą prawną będzie rozszerzenie definicji getta.
– Nie wszystkie osoby, które padły ofiarą prześladowań w przestrzeni odizolowanej od reszty miasta, mieszkały na jej terenie – wskazuje portal „Deutsche Welle”.
Niestety nie wszyscy prześladowani będą traktowani tak samo. Emerytury gettowe nie dostaną pracownicy, którzy trafili na roboty przymusowe.
– Do tej pory Niemiecki Zakład Emerytalny (DRV) przy rozpatrywaniu podania o tzw. emeryturę gettową, przyznawał ją osobom, które faktycznie mieszkały i pracowały na terenie gett, czyli zamkniętych i oddzielonych murem od innych ulic miasta dzielnic, jak getto warszawskie czy łódzkie. Federalny Sąd Spraw Socjalnych w Kassel na posiedzeniu 20 maja orzekł jednak, że definicje na podstawie faktycznego zamieszkania getta należy rozszerzyć o osoby, które były przetrzymywane w miejscach przypominających getta i takich, które na co dzień pracowały w getcie, ale ich formalnym miejscem zamieszkania mieściło się poza murami getta – wyjaśnia „Deutsche Welle”.
Emerytury gettowe dla ofiar niemieszkających w gettach wywalczyła posłanka Ullia Jelpke. Jedną z emerytur gettowych Sąd Federalny przyznał już w maju Polakowi wyznania mojżeszowego, który pracował w getcie, jako dziecko.
Była to zasługa starań Mariana Kalwaryma, pełnomocnika Związku Żydowskich Gmin Wyznaniowych i Romana Kwiatkowskiego, przewodniczącego Stowarzyszenia Romów w Polsce.
Ofiara drugiej kategorii
Niestety dopóki Niemcy nie załatwią sprawy odszkodowań dla pracowników przymusowych temat nie jest zakończony.
Przypomnijmy, że mieszkańcy Europy Wschodniej stanowili 65 proc. przymusowych robotników III Rzeszy, z czego 1 mln 400 tys. to Polacy, a 2 mln 165 tys. obywatele Związku Sowieckiego i terenów anektowanych przez Związek Radziecki, w tym m.in. polskiego Białegostoku, Lwowa i Stanisławowa.
– Ci ludzie również przebywali w poza gettem, ale w przestrzeniach ograniczonych i wykonywali niewolniczą pracę. Decyzja o pominięciu ich w ponownym procesie rozpatrywania nieuznanych wcześniej wniosków o powojenne świadczenia być może jest wynikiem społecznej niewiedzy Niemców o polskich ofiarach nazistów – wskazują niemieckie media.
Prof. Dieter Bingen, były dyrektor Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich, oceniając stan wiedzy Niemców na ten temat tego, jakie szkody ponieśli podczas wojny Polacy, uznał, że w niemieckiej pamięci o zbrodniach nazistowskich stanowią oni „ofiary drugiej klasy”.