Polka ministrem na Litwie, Ukraina blokuje ekshumacje, a polscy dyplomaci nie znają historii (Kresowy Przegląd Tygodnia #5)

Polka, zaangażowana w obronę praw polskiej mniejszości, prawdopodobnie zostanie minister sprawiedliwości Litwy. Instytut Pamięci Narodowej nie zgadza się na przywrócenie pierwotnej wersji pomnika UPA na górze Monastyrz przed wyjaśnieniem wątpliwości odnośnie liczby i tożsamości osób pod nim pochowanych – ogłosił polski IPN po spotkaniu z delegacją ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej (UIPN). W związku z tym Ukraińcy zapowiedzieli dalsze blokowanie prac ekshumacyjnych. Konsulat Generalny RP w Łucku objął patronatem festiwal muzyki jazzowej, który ma odbyć się w odebranym katolickiej społeczności (głównie Polakom) kościele.

Aby otrzymywać co tydzień pełny Kresowy Przegląd Tygodnia na swoją skrzynkę mailową zapisz się w poniższym formularzu:

W piątek litewski prezydent Gitanas Nausėda    ogłosił swoją decyzję w sprawie kandydatów na ministrów  , zgłoszonych przez Ingridę Šimonytė, mianowaną na nową szefową rządu. Zaakceptował on wybór Eweliny Dobrowolskiej, etnicznej Polki i byłej radnej Wilna, na przyszłą minister sprawiedliwości. Dobrowolska w ostatnich wyborach dostała się do parlamentu z list liberalnej Partii Wolności.

32-letnia Ewelina Dobrowolska od początku 2020 roku była radną miasta Wilna w klubie radnych mera Remigijusa Šimašiusa. Deklarowała wówczas, że chce przede wszystkim reprezentować interesy mniejszości narodowych. Była jedyną etniczną Polką spoza frakcji Akcji Wyborczej Polaków na Litwie-Związku Chrześcijańskich Rodzin, która zresztą jest koalicjantem grupy Šimašiusa.

Wcześniej Dobrowolska stała się znana jako prawnik Europejskiej Fundacji Praw Człowieka, która angażuje się w obronę praw obywateli Litwy należących do mniejszości narodowych. Fundacja oferowała między innymi nieodpłatną pomoc prawną cudzoziemcom i przedstawicielom społeczności mniejszościowych, którzy chcieli walczyć w sądach o oryginalny zapis swoich imion i nazwisk taki jaki występuje w ich językach ojczystych, a nie przy pomocy liter typowych dla języka litewskiego. Dzięki wsparciu pracowników Fundacji osoby domagające się takiego prawa wygrywały w większości procesów sądowych. Broniła też w mediach dyrektora polskiego gimnazjum w Trokach, który był    atakowany przez litewską gazetę za to, że wywiesił na budynku szkoły polską flagę  .

Jako radna Wilna obok radnej AWPL-ZChR Renaty Cytackiej, Dobrowolska skutecznie starała się o to, by    w wileńskim samorządzie wszyscy interesanci mogli otrzymać pisemną odpowiedź w języku, w którym kontaktowali się z urzędem – w tym po polsku  . Od lat walczyli o to Polacy z Litwy, w tym Cytacka.

Jednocześnie, wypowiedź litewskiego prezydenta oznacza, że akceptuje on lidera konserwatystów, Gabrieliusa Landsbergisa, na nowego ministra spraw zagranicznych Litwy. Jako lider litewskich konserwatystów    powtarza on antypolskie działania swojego dziadka  , Vytautasa Landsbergisa, sprzed kilkunastu lat. Politycy AWPL-ZChR zaznaczali też, że Gabrielius Landsbergis popiera postulaty ruchów LGBT, choć nominalnie uchodzi za konserwatystę i chadeka.

Dodajmy, że przyszła minister spraw wewnętrznych Agnė Bilotaitė w 2018 roku należała do grupy polityków Związku Ojczyzny, którzy domagali się, żeby w szkołach mniejszości narodowych, w tym polskich, większość przedmiotów    nauczana była po litewsku  . Zdaniem przedstawicieli Polaków z Litwy, działania te miały na celu likwidację polskiej oświaty.

Na portalu zrzutka.pl Młodzież Wszechpolska zorganizowała zbiórkę pieniędzy na paczki świąteczne dla Polaków na Kresach. Docelowo planowane jest zebranie 7 tys. złotych.

„Kresy wschodnie są dzisiaj często traktowane jak zapomniane rubieże dawnej Rzeczypospolitej, zaś Polacy je zamieszkujący, nierzadko muszą się liczyć z utrudnieniami w codziennym funkcjonowaniu, takimi jak chociażby problemy w stosowaniu polskich nazw ulic, polskich napisów w sklepach, czy polskiej pisowni własnych imion i nazwisk! Co gorsza, państwo polskie od lat zaniedbuje walkę o prawa naszych rodaków, przez co mogą się czuć opuszczeni i pozostawieni samymi sobie” – czytamy w    opisie zrzutki  .

Instytut Pamięci Narodowej nie zgadza się na przywrócenie pierwotnej wersji pomnika UPA na górze Monastyrz przed wyjaśnieniem wątpliwości odnośnie liczby i tożsamości osób pod nim pochowanych –    ogłosił w czwartek polski IPN   po spotkaniu z delegacją ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej (UIPN). Strona ukraińska podtrzymała swoje oczekiwanie, by Polska odrestaurowała ten pomnik nagrobny w pierwotnej formie, czyli z nazwiskami osób jakoby tam pochowanych i napisem „Polegli za wolną Ukrainę”. Ukraińcy zapowiedzieli, że do tego czasu strona polska    nie otrzyma zgody na prace poszukiwawcze i ekshumacyjne na terenie Ukrainy  .

Obie instytucje mają powołać grupę roboczą, która zajmie się właśnie m.in. Sprawą Monastyrza. Jej działalność może rozpocząć się już na początku przyszłego roku. Oba instytuty zgodziły się również na wznowienie obrad Polsko-Ukraińskiego Forum Historyków, które nastąpi po opublikowaniu w obu krajach dotychczasowych ustaleń tego ciała.

„Prezes IPN podkreślił, że fundamentem dalszej współpracy może być wyłącznie prawda historyczna, w tym również bolesna prawda o ofiarach ludobójstwa z rąk ukraińskich nacjonalistów. Zaznaczył, że strona polska domaga się zachowania pamięci, możliwości pochowania z należnym szacunkiem ofiar ludobójstw, zbrodni totalitaryzmów, poległych żołnierzy oraz ich godnego upamiętnienia. Stwierdził, że konieczne pozostaje wznowienie procesu poszukiwań i ekshumacji na terenie Ukrainy” – czytamy w komunikacie polskiego IPN-u.

Konsulat Generalny RP w Łucku    objął patronatem festiwal muzyki jazzowej  , który odbędzie się w dawnym kościele pw. Narodzenia Matki Bożej i św. Antoniego w Równem, odebranym w 1958 roku katolikom i zamienionym na funkcjonującą do dzisiaj salę organową. Otwarty list wyrażający protest przeciwko patronatowi wystosowały środowiska katolickie i polskie z Wołynia.

List doczekał się kuriozalnej odpowiedzi udzielonej na Facebooku z konta Konsulatu Generalnego RP w Łucku. Niepodpisana osoba – najpewniej sam konsul generalny – stwierdziła w nim, że „nie wszystko wie”, ponieważ stosunkowo krótko pracuje w konsulacie. Polski dyplomata usprawiedliwiał się też faktem, że kościół od lat 50-tych ubiegłego stulecia formalnie jest salą organową. Powoływał się też na fakt, że festiwal w poprzednich latach odbywał się w tym miejscu „i żadnych społecznych protestów nie było”.

Należy przypomnieć, że miejsce imprezy – kościół pw. Narodzenia Matki Bożej i św. Antoniego w Równem znajdował się w rękach katolików (głównie Polaków pozostałych po II wojnie światowej na Wołyniu) do 1958 roku. Rówieńska parafia liczyła wówczas kilkuset wiernych, a posługiwał w niej obecny Sługa Boży o. Serafin Kaszuba. W 1958 roku władze sowieckie rozpętały na duchownego nagonkę, pozbawiły go praw proboszcza i zmusiły do opuszczenia miasta. Kościół został odebrany katolikom i przebudowany, w latach 80. otwarto w nim salę organową. Współczesne ukraińskie władze odmawiają jego zwrotu prawowitym właścicielom.

FAKT.PL

Więcej postów