Kazik Staszewski obserwując Naczelnika Państwa składającego kwiaty na grobach, w czasie gdy cmentarze zamknięto dla ogółu, napisał piosenkę „Twój ból jest większy niż mój”. Piosenka nie będąca – przyznajmy to – żadnym artystycznym wyczynem – narobiła jednak niebywałego zamieszania i doprowadziła w efekcie do zwolnienia z radiowej „Trójki” wielu, pracujących tam od dziesiątek lat dziennikarzy.
Pomijam już czy ktoś był fanem Wojciecha Manna czy Marka Niedźwiedzkiego, ale faktem jest że zespół „Trójki” miał liczne grono wiernych słuchaczy i publiczna rozgłośnia powinna ten fakt uszanować. Nie uszanowała, dziennikarze zostali praktycznie wymienieni , a wszystko zaczęło się od tego, że piosenka krytykująca zachowanie Jarosława Kaczyńskiego miała – na polecenie szefostwa rozgłośni – zostać zdjęta z anteny, a zamiast tego wygrała listę przebojów.
Kazik jednak wstrzelił się w przysłowiową dziesiątkę odwołując się do roli jaką odgrywa na polskiej scenie przywódca partii rządzącej. Okazuje się bowiem, że wszystkie zachowania Jarosława K. oceniane są według specjalnej taryfy, innej niż obowiązująca dla pozostałych polityków czy obywateli. Jarosław Kaczyński nie tylko może wejść na sejmową mównicę kiedy ma na to ochotę „bez żadnego trybu”. Może też z tejże mównicy wydrzeć się na posłów opozycji zwracając się do nich per „wy mordy zdradzieckie” czy „kanalie”.
Jest oczywiście sprawą pewną, że jakby oceniać kwalifikacje etyczne posłów to zapewne i „mordy zdradzieckie” by się tam znalazły, a i „kanalii” nietrudno byłoby się doszukać. Jednak po pierwsze każdy kto zna życie, wie że monopolu na „zdradzieckie mordy” nie ma tylko Platforma, bo i w PiS-ie by się pewnie też ktoś znalazł.
Po drugie dotychczasowe zwyczaje państw, które jako-tako starają się funkcjonować, sprawiają że nawet jakby cała opozycja składała się z kanalii, to obycie parlamentarne nie pozwalałoby tak wprost się do nich zwracać „po imieniu”. A to choćby z tej przyczyny, że sala sejmowa nie jest miejscem do odprawiania jakiejś zbiorowej spowiedzi, ale służy do uzgadniania polityki dla całego kraju, a tego – przynajmniej w teorii – nie robi się lejąc po ryjach przeciwników i wyklinając ich od ostatnich, ale przez merytoryczne argumenty. Po drugie ktoś te „mordy zdradzieckie” wybrał i takie wyzwiska obrażają nie tylko polityka opozycji, ale znaczną część społeczeństwa. A tego, żaden demokratyczny przywódca nie zrobi ze zwykłej troski o własny interes. Zraziwszy bowiem sobie jakąś część obywateli traci poparcie i w następnych wyborach sam staje się opozycją.
Zastanawiam się czy Jarosław Kaczyński, który już swój obóz polityczny doprowadził do klęski w 2007 roku już o tym zapomniał? Bo oto kilka dni temu, podczas debaty o dowołanie ministra Szumowskiego, kiedy przemawiała posłanka opozycji, najpierw na sali sejmowej ostentacyjnie odwrócił się plecami i stojąc tyłem do przemawiającej, zaczął gadać ze swoim otoczeniem. Był to ewidentny gest lekceważenia, na który zareagował poseł Budka przywołując Naczelnika do przerwania pogaduszek. W odpowiedzi Naczelnik raczył był nazwać opozycję „chamską hołotą.”
No i pięknie się zrobiło, zwłaszcza, że mamy sam środek prezydenckiej kampanii i wyskok Naczelnika raczej nie zwiększa szans jego protegowanego Andrzeja Dudy. Co prawda obecny prezydent cieszy się najwyższym poparciem, ale to głównie – moim zdaniem – ze względu na mankamenty jego konkurentów. Wygląda na to, że Jarosław Kaczyński tą „chamską hołotą” – znacznie zmniejszył szanse swojego podopiecznego.
Natomiast co do kwestii politycznej kultury, to jak się okazuje – chamstwo opozycji pomimo wcześniejszych połajanek Prezesa PiS – nadal rośnie – (przynajmniej w ocenie polityków PiS).
Ale Jarosław-Naczelnik tak rugając przeciwników publicznie, w Sejmie sam też nie daje oznak jakiejś wysublimowanej kultury. Wręcz przeciwnie.
W tej sytuacji przed nami, wyborcami staje pytanie – czyje chamstwo jest większe? I kto jest większą hołotą? Rządzący czy opozycja?