8 groszy na litrze podzieliło wojsko na lepsze i gorsze

wojsko na lepsze i gorsze

Jeśli Orlen i MON chciały szczególnie podziękować tzw. ochotnikom, mogły to zrobić na wiele sposobów. Wybrały taki, który dzieli żołnierzy na pupilów władzy i całą resztę.

Orlen przyznał zniżkę na paliwo żołnierzom Wojsk Obrony Terytorialnej. Zniżka to 8 gr na litrze – spółka wcześniej przyznawała podobne bonusy, np. specjalne karty lojalnościowe strażakom. Spółka jest państwowa, ochotnicy służą państwu, zwłaszcza teraz, może więc ten gest należy po prostu odnotować i zamknąć temat.

Jedyne słuszne wojsko?

Kłopot w tym, że tak tego nie widzą żołnierze wojsk operacyjnych, przynajmniej ci, którzy zdecydowali się mówić – siłą rzeczy głównie w mediach społecznościowych i czasem anonimowo. Dla wielu z nich gest ten ma znaczenie o wiele większe niż jego znikomy materialny wymiar.

Zastanawiają się, dlaczego prezesowi Orlenu Danielowi Obajtkowi i ministrowi obrony Mariuszowi Błaszczakowi, podpisującym specjalne porozumienie o zniżkach dla jednego rodzaju sił zbrojnych, asystować musiał konstytucyjny zwierzchnik całego wojska prezydent RP Andrzej Duda i szef BBN Paweł Soloch. Pytają, w czym są gorsi, skoro z najwyższego szczebla publicznie, symbolicznie i koniec końców materialnie docenia się w ten sposób wyłącznie wysiłek WOT, a milczy o całej reszcie sił zbrojnych.

Wymieniają uwagi, że może lepiej było rzucić zawodową służbę i wstąpić do WOT, bo jak widać, to teraz jedyne słuszne wojsko. Co bardziej hardzi mówią o kpinie, bardziej dociekliwi pytają, co na to ich najważniejszy dowódca – szef Sztabu Generalnego (całego) Wojska Polskiego.

MON zakochany w WOT

Sytuacja jest tym bardziej frustrująca, że od kilku tygodni trwa informacyjno-propagandowa ofensywa WOT, wspierana wypowiedziami Błaszczaka, w których z reguły to „terytorialsi” wymieniani są przed żołnierzami wojsk operacyjnych, a ich dowódca dostaje ostatnio coraz większe kompetencje. To, że WOT chce i potrafi promować swój udział w antyepidemicznych działaniach, nie dziwi (pomaga to również odpierać czasem niesprawiedliwą krytykę). To, że od ponad 40 dni prowadzi operację w trybie niemal wojennym, pomagając ludziom w czasie epidemii, jest bezsprzeczne. Ale od pierwszego dnia akcji robią to też żołnierze wojsk operacyjnych, którym tak demonstracyjnie nikt nie dziękuje. O to, by w komunikowaniu działań wojska istniała równowaga, powinien dbać MON. A jak jest, to widać i słychać.

Słychać też – od ludzi mających lepszą orientację – że tak już będzie, bo MON w WOT zakochany jest na zabój i z wzajemnością, a dowódca formacji stał się tak ważnym doradcą w resorcie obrony, że perspektywa jego kariery sięga samego szczytu wojskowej hierarchii. Słychać, że byli tacy, którzy mimo to odradzali ministrowi, prezesowi i prezydentowi gest mogący sprawiać wrażenie dzielenia wojska na lepsze i gorsze. Ale nikt nie chciał słuchać. Władza nie mogła wybrać gorszej chwili, by postawić na swoim, gdy tak ważne są jedność, wzajemna życzliwość i współpraca, również w wojsku.

MAREK ŚWIERCZYŃSKI, POLITYKA INSIGHT

Więcej postów