W czasie debaty wyborczej Pani Małgorzaty Kidawy – Błońskiej z panem Jackiem Jaśkowiakiem. przypomniałem sobie powiedzonko, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia – pisze felietonista Faktu Janusz Rolicki,
Dla osób uważających, że ten dyskurs to typowe platformiarskie: „ecie pecie” – było to nudne widowisko, natomiast dla tych, którzy uświadamiają sobie, że najbliższe wybory prezydenckie są ostatnią okazją do zatrzymania pisowskiego walca, miażdżącego wszystko na drodze, debata była istotna. Wyłoni bowiem koalicyjnego przeciwnika prezydenta Dudy. Dziś wiemy, że obaj kandydaci mają go za nieudacznika psującego państwo i chcą go zastąpić. Kidawa – Błońska zamierza to zrobić w atłasowych rękawiczkach , a Jacek Jaśkowiak za wszelką cenę. Słabością debaty był w gruncie rzeczy brak prezentacji programowych różnic pomiędzy pretendentami. Ich programy są bowiem podobne jota w jotę. Nie może być jednak inaczej, ponieważ wybory polskie nie przypominają amerykańskich, w których konkurenci na konwencjach wymachują kłonicami. W Polsce amerykańska debata byłaby zabójcza zarówno dla Platformy jak i jej kandydatów. Ta, sprokurowana została przez Grzegorza Schetynę, który za Boga nie chce stracić posady szefa PO. Jego chcica – bycia na scenie – sprawia, że każdy pomysł na przesunięcie styczniowego terminu wyboru szefa partii, jest dla niego, warty grzechu. Stąd przed zaplanowaną za tydzień konwencją, która wybierze przeciwnika Dudy, a będzie to z pewnością pani Małgorzata, mieliśmy tę kłopotliwą, w sumie, debatę. Jej główną słabością było zmarnowanie okazji dla zadokumentowania, że od wyniku wyborów majowych zależy kształt państwa. Bo PiS będąc w – przedwyborczej defensywie z konieczności przebrał się w ornat… i zawiesił na kołku zapowiedziane już pomysły: dalszego glajszachtowania państwa prawa; na tzw. polonizacji mediów; czy ograniczanie roli samorządów itd.,itp. Co wszystko razem do kupy sumuje się na państwo nie liberalne, z którym się zżyliśmy, a autorytarne – z demokratyczną jedynie fasadą. Przed czym należy się bronić ze wszystkich sił.
