Zjednoczona UE nie powinna być rozgrywana przez inne mocarstwa

Zjednoczona UE mocarstwa

Europa regionów, wspólnota narodów, czy też sfederalizowane superpaństwo – przyszłość UE zajmuje dziś umysły polityków i politologów. Jaka koncepcja zwycięży?

Temat – nie bagatela, omawiany w ostatnim czasie dość często w kręgach intelektualnych wspólnoty europejskiej. Powodów ku temu jest mnóstwo, wymieńmy chociażby skandaliczną sprawę Brexitu, czy odnowiony po ostatnich wyborach gremium władz w strukturach Unii Europejskiej.

„Czy bycie w UE może być kwestią wyboru? Czy kwestia taka powinna być przedmiotem demokratycznej decyzji? A jeśli nie, to czym jest właściwie UE?”. Są to pytania raczej retoryczne, stawiane, między innymi, w publikacji specjalisty od integracji europejskiej, prof. Marka Cichockiego, zamieszczonej na łamach „RP” pod tytułem „Cichocki: Unia Europejska jako bezpieczne więzienie”.

Tę publikację z zadowoleniem przyjął prezes stowarzyszenia Europejska Rada na Rzecz Demokracji i Praw Człowieka, niezależny publicysta Janusz Niedźwiecki. Jego zdaniem pokazuje ona, że do świadomości publicystów głównego nurtu mediów w końcu dociera to, co jest faktem.

– Czyli podziela Pan zdanie prof. Marka Cichockiego, że w dzisiejszych czasach dobrowolne bezpieczne więzienie właśnie byłoby tym schronem przed zagrożeniami, które niesie ze sobą totalna globalizacja?

– Unia de facto od czasu zawarcia Traktatu Lizbońskiego przekształciła się w para-państwo. Na przykład, nadrzędność prawa unijnego nad prawem poszczególnych państw wspólnoty.

Świadczy to o tym, iż ta granica pomiędzy luźnym zrzeszeniem państwa ze strukturą para-państwową została przekroczona. Pozostawiono nam pewne psychologiczne elementy, pozwalające się identyfikować jako pewna odrębność.

Mamy takie symbole jak hymn, flaga, narodowe parlamenty, które ciągle debatują i których rola przynajmniej w świadomości obywateli Unii ciągle wydaje się być większa.

– A tak nie jest?

– Tak naprawdę widać wyraźnie, że nasze debatujące parlamenty większość prawa krajowego dostosowują do prawodawstwa Unii Europejskiej. Czyli już jakiś czas temu ich rola została zredukowana i doprowadzona do pewnej podrzędności. Dalej. Czy mamy niezależne własne siły zbrojne? Oddzielną politykę zagraniczną? Jest Europejski bank centralny, wspólna waluta euro i my jesteśmy jakby w procesie, który wymusza do opracowania planu, by przyjąć ją w przyszłości. Mamy szereg innych instytucji, które mają charakter nadrzędny w stosunku do instytucji krajowych.

– Czy da się określić granice wolności każdego z państw w strukturach Unijnych?

Spowolnienie gospodarcze w Polsce. Nie ma się czego bać?

– Można powiedzieć śmiało, iż wolność, jaką mamy w obrębie para-państwa, jest mniej więcej taka sama, jaką dysponuje Katalonia w składzie Hiszpanii. Katalończycy przecież chcieli zbadać granice własnej wolności. Jako obywatele Hiszpanii przeprowadzili referendum i spotkali się z ostrą reakcją. Jeśli chodzi o Brexit, to Wielka Brytania od samego początku zabezpieczyła swoją niezależność w przeciwieństwie do innych. „Rozwód” Wielkiej Brytanii elity przeprowadzają w tak nieprzyjemny i kosztowny sposób, żeby zniechęcić inne państwa, by w ogóle iść tą drogą czy też podejmować debaty na temat możliwości wystąpienia z Unii Europejskiej.

Ale możliwości opuszczenia Unii jeszcze nadal istnieją. W perspektywie kilkudziesięciu lat te możliwości jednak zostaną jeszcze bardziej ograniczone. Ponieważ wszystko wskazuje na to, iż Unia albo będzie się bardziej integrować, jeszcze bardziej przekształcać się z para-państwa w faktyczne państwo, albo straci sens własnego istnienia, bo trwać w takim rozkroku „ni pies, ni wydra” pomiędzy państw na dłuższą metę nie będzie mogła.

Całkowita wolność jest też niemożliwa w perspektywie wyzwania, jaki rzuca XXI wiek, a więc globalnej rywalizacji między Stanami Zjednoczonymi i Chinami z jednej strony, a USA i Unią Europejską z drugiej. Z punku widzenia globalnego, geopolitycznego i ekonomicznego tylko zjednoczona Unia Europejska może się przeciwstawić Stanom Zjednoczonym, jeśli nie chcemy być rozgrywani przez inne mocarstwa.

– Bezsprzecznie całkowitej wolności w naszym skomplikowanym świecie być nie może. Nie jesteśmy przecież bezludną wyspą. Jednak chyba da się odróżnić wolność zbiorczą od wolności człowieka?

– Odpowiadając na pytanie, czy my mamy jakąś wolność, to mamy paradoksalną sytuację. Pogłębiona integracja będzie zwiększać wolność obywateli Unii Europejskiej. W porównaniu z prawodawstwem polskim unijne przepisy jednak gwarantują obywatelom więcej praw podstawowych, prezentują wyższe standardy praworządności czy też wolności indywidualnej obywateli. Dotyczy to między innymi rozpatrywania spraw sądowych. Natomiast mamy ograniczoną wolność jako wspólnota narodowa. Nie powinniśmy wpadać w alarmistyczny ton, jeśli chodzi o tę wolność, bo nawet na tym etapie przenoszenie niektórych kompetencji do Brukseli z perspektywy zwykłych obywateli odbierane jest pozytywnie i idzie w parze ze zwiększaniem zabezpieczeń, jak to jest z europejska Kartą praw podstawowych.

– Jak więc Pan widzi przyszłość UE?

– Sadzę, że wygrałaby koncepcja wspólnoty narodów zamiast Europy regionów czy też sfederalizowanego superpaństwa. Są siły w Europie, które chciałyby, żeby Europa zrobiła krok do tyłu, czyli powróciła do silnej współpracy gospodarczej, a kwestie polityczno-narodowe oddała w kompetencje państw narodowych.

Jest to Europa, którą widziałby Charle de Gaulle. Tak ją widzi Matteo Salvini, Viktor Orban, Jarosław Kaczyński… Te siły rosną, ale czy one wygrają? Jestem dość sceptyczny, co do tego.

Trudno powiedzieć, która wizja jest lepsza. Na razie wszystko idzie w kierunku pogłębionej integracji zwłaszcza w sytuacji narastającego konfliktu między USA i Chinami.

WIKTOR BEZEKA

Więcej postów