Jak mogło dojść do tej niewyobrażalnej tragedii? Oddana matka – kochająca bez pamięci swoje dzieci – zaatakowała je nagle nożem. 8-letni Miłosz nie żyje, jego maleńki 4-miesięczny braciszek Patryk jest w szpitalu. Dzieciobójczyni, Anna M. (37 l.), próbowała odebrać sobie życie.
Do tej krwawej zbrodni doszło w kochającej się, spokojnej rodzinie. Matka nie pracowała, zajmowała się synami – ich ojciec zarabia na budowie. Sąsiedzi są w szoku.
– Jeszcze wczoraj widziałam ją uśmiechniętą, jak spacerowała z dziećmi. Nie chce się wierzyć, że mogłaby zrobić im jakąś krzywdę. Z Miłoszem jeździła na wrotkach, uczyła go też jazdy na rowerze – mówi wstrząśnięta sąsiadka.
W czwartek rano siostra Anny M. zaalarmowała policję, że w domu przy ul. Kolejowej w Kramsku (woj. wielkopolskie) wydarzyło się coś złego. Policjanci zastali na miejscu potworny widok. Ze wstępnych ustaleń śledczych wynika, że matka zadała synom po jednym ciosie nożem w klatkę piersiową. Miłosza (†8 l.) zabiła. Rana zaledwie 4-miesięcznego Patryka okazała się niegroźna dla jego życia. Niemowlak trafił do poznańskiej kliniki. Rany matki, która ugodziła się trzy razy nożem, są powierzchowne. Przebywa w szpitalu w Koninie.
We wsi wszyscy zastanawiają się, co pchnęło spokojną i zadowoloną z życia kobietę do desperackiego czynu. – Nie podejrzewałam, że w tym domu może dziać się coś złego. Jej mąż często spacerował z dzieckiem w wózku. Nie było u nich żadnych awantur – dziwi się jedna z mieszkanek Kramska.
Jeden z sąsiadów przekazał nam przerażającą hipotezę. Stwierdził, że przyczyną horroru może być choroba młodszego synka Anny M. – Półtora miesiąca temu miały być chrzciny Patryka, ale matka w ostatniej chwili je odwołała, mówiąc że z powodu choroby w rodzinie – dodaje mężczyzna.
Odpowiedzi na te pytania znajdą już śledczy.