45-letnia gdańszczanka walczy o życie po tym, jak na ulicy, w biały dzień, została oblana żrącą substancją. Z poparzeniami twarzy i ciała trafiła do szpitala. Okoliczności dramatu ustalają policjanci.
Wszystko wydarzyło się w niedzielę rano, około godziny 10, przy ul. Matuszewskiego w Gdańsku. 45-latka prawdopodobnie wyszła na spacer z psem, gdy podszedł do niej niezidentyfikowany mężczyzna i oblał żrącą substancją.
Kim był napastnik? Na razie nie wiadomo. Szuka go policja.
– Policjanci ustalają okoliczności tego zdarzenia, na miejscu pracują m.in. technicy i funkcjonariusze kryminalni, sprawdzany jest między innymi monitoring – mówi Karina Kamińska, rzecznik policji w Gdańsku. – Bardzo prosimy osoby, które były świadkami tego zdarzenia o zgłaszanie się do nas.
45-latka jest w szpitalu. Jej stan jest bardzo ciężki.
– Ta pani była w strasznym stanie, miała poparzoną twarz i popalone tym kwasem całe ubranie, nie wiem jak mogła jeszcze mówić, przybiegła do mnie po pomoc, nie widziałem jak to się stało, ona mówiła, że nie znała tego mężczyzny – opowiada nam emeryt, który pierwszy pospieszył z pomocą kobiecie i wezwał ratowników. – Podałem jej wodę. Wezwałem pomoc. Tam nie było żadnych świadków, to spokojna, dość pusta okolica.
– Przecież dopiero co ktoś na Morenie w Gdańsku, niedaleko stąd podpalił windę, może to ten sam człowiek, Boże co się dzieje – mówili nam okoliczni mieszkańcy.