Gen. Mirosław Różański, były dowódca Rodzajów Sił Zbrojnych nie jest zdziwiony faktem, że Bartłomiej M., były rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej został zatrzymany. Jego zdaniem „dobrze się stało”. Zastrzega jednak, że to „wierzchołek góry lodowej”.
– Te osoby nie są warte komentarza, a sprawą powinien zająć się sąd. Natomiast ich zatrzymanie nie jest dla mnie zaskoczeniem – powiedział gen. Mirosław Różański, były dowódca generalny Rodzajów Sił Zbrojnych.
– Dobrze, że działalność tych osób została dostrzeżona przez ograny zajmujące się bezpieczeństwem państwa. Myślę, że nie będzie nadużyciem nazwanie tego „wierzchołkiem góry lodowej” – dodał.
Gen. Różański odszedł z MON, gdy resortem kierował Antoni Macierewicz. Krytykował potem kierownictwo MON oraz Bartłomieja M. W 2017 powiedział, że obecność M. „obnażył jaki jest stan naszego wojska”. Chodziło o doniesienia o utracie stanowisk przez oficerów po jego skargach. Wysoko postawieni wojskowi nazywali M. „ministrem”.
– Ten człowiek decydował o „być albo nie być” oficerów, niestety przez niektórych z nich nazywany ministrem. Panowie czekam na wasze postępowanie zgodnie z dewizą „… honor …” – napisał dzisiaj na Twitterze Różański.
Polska Grupa Zbrojeniowa poinformowała, że współpracuje ze wszystkimi służbami i organami ścigania, które prowadzą postępowanie w sprawie zatrzymań byłych pracowników MON i PGZ. PGZ napisała w oświadczeniu, że zarząd spółki wprowadza zmiany, które mają zapobiegać nadużyciom i nieprawidłowościom.
– Wdrażany jest kompleksowy system bezpieczeństwa i zapobiegania stratom, obejmujący wszystkie podmioty Grupy Kapitałowej PGZ – napisano w komunikacie.
Ten człowiek decydował o „być albo nie być” oficerów, niestety przez niektórych z nich nazywany ministrem. Panowie czekam na wasze postępowanie zgodnie z dewizą „… honor …” pic.twitter.com/oEFvKQxhft
— Mirosław Różański (@MirekRozanski) January 28, 2019
Tych gór lodowych w Polsce to jest kilkanaście. I wie o nich każdy prócz CBA.