Krystyna Pawłowicz po raz kolejny daje o sobie znać. Ostatnimi czasy rozpętała się medialna burza na temat języka, jakim posługuje się posłanka PiS w debacie publicznej. Została oskarżona o mowę nienawiści, ale nic sobie z tego nie robi. Sposób, w jaki nazwała swój język po prostu załamuje. Krystyna Pawłowicz to jedna z najbardziej kontrowersyjnych posłanek na Sejm z partii Prawo i Sprawiedliwość. Jej wypowiedzi są piekielnie ostre i często przekraczają granice kultury oraz dobrego smaku. Parlamentarzystka jednak nie widzi żadnego problemu.
Krystyna Pawłowicz: Język nienawiści
W związku z szalenie kontrowersyjną „pogawędką”, jaką urządziła sobie na Twitterze Krystyna Pawłowicz oraz publicysta Piotr Wielgucki, internauci zaczęli po raz kolejny masowo wypominać posłance używanie języka nienawiści. Nie potrafili zrozumieć dlaczego posłanka akceptuje przepełniony hejtem styl Piotra Wielguckiego, który szalał na Twitterze mimo morderstwa prezydenta Pawła Adamowicza.
Krystyna Pawłowicz postanowiła również wziąć w obronę autorkę skandalicznej, antysemickiej produkcji, która została wyemitowana w TVP Info i w podły sposób atakowała WOŚP, Jurka Owsiaka oraz Hannę Gronkiewicz Waltz.
Warto podkreślić, że od Barbary Pieli, autorki materiału, odcięło się nawet wielu ludzi prawicy oraz władze Telewizji Polskiej, które musiały przepraszać za antysemicki, propagandowy element programu.
Krystyna Pawłowicz o swoim języku
Krystyna Pawłowicz nie robi sobie jednak nic z oskarżeń o stosowanie mowy nienawiści oraz wprowadzanie do debaty publicznej języka agresji. Posłanka twierdzi, że posługuje się… barwną i dosadną mową. Przy okazji zaatakowała dziennikarza RMF Roberta Mazurka. – Pan Robert Mazurek często szczuje na mnie za karę, że nigdy nie chciałam się zgodzić na rozmowę z nim. Dla nienawistnego R.Mazurka jestem „wyjątkowej klasy specjalistką od hejtu”, dla innych – specjalistką od dosadnego, barwnego, ale przecież nie wulgarnego języka – przekonuje Pawłowicz na swoim Twitterze. Posłanka zdecydowanie zgadza się z tym drugim opisem swojego języka, pod którym naprawdę trudno się podpisać. Najgorsze jest to, że Pawłowicz już od dawna znana jest z jednych z najbardziej ostrych wypowiedzi w Sejmie i nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić.