Tragiczna śmierć Pawła Adamowicza sprowokowała ogólnopolską dyskusję na temat tego, jak załagodzić trwające obecnie spory polityczne. Lech Wałęsa również został o to zapytany na antenie Telewizji WP. Były prezydent bardzo się zdenerwował i trochę go poniosło. Lech Wałęsa znany jest ze swojego długotrwałego i niezwykle ostrego konfliktu z prezesem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Kaczyńskim. Politycy po latach pracy w opozycji antykomunistycznej, gdy tylko dorwali się do władzy po PZPR, podzielili się, wyznaczając kierunek rozwoju polskiej sceny politycznej. Dziś, niemal 30 lat po rozpoczęciu konfliktu, czyli obalenia rządu Olszewskiego i wyrzuceniu braci Kaczyńskich z Kancelarii Prezydenta RP, założyciel „Solidarności” i lider koalicji rządzącej obecnie krajem nadal pałają do siebie nienawiścią. Nawet w obliczu tragedii, którą jest zamach na Pawła Adamowicza, porozumienie między nimi nie może zostać zawarte.
Sprawę na antenie Telewizji WP wyjaśnił Lech Wałęsa, który kategorycznie oświadczył, że inicjatywa pojednawcza musi wypłynąć od Kaczyńskiego i żadne okoliczności tego nie zmienią. Były Prezydent RP był wyraźnie rozwścieczony.
Lech Wałęsa nie ma zamiaru porozumiewać się z Kaczyńskim
Podczas rozmowy o następstwach mordu na prezydencie Gdańska prowadzący programu zapytał Wałęsę, czy nie jest to dobry moment na pokazanie Polsce, że można godzić się z przeciwnikami, oraz że nie trzeba uprawiać pełnej niechęci i obelg narracji. Rozwścieczony Lech Wałęsa przyznał prowadzącemu rację, lecz natychmiast zdenerwował się i dał się ponieść emocjom na samą myśl o powodach konfliktu z Kaczyńskim. Chodzi przecież o jego domniemaną, chętną współpracę z komunistyczną bezpieką, o którą jest oskarżany już nie tylko przez obóz Prawa i Sprawiedliwości.
– To, co oni próbowali ze mną zrobić, na papierach ubeckich w porozumieniu z Kiszczakiem mnie wrabiać, to proszę pana – bez przyznania się i przeproszenia nie da rady, sprawy zaszły za daleko. Czas i historia im udowodnią jak ohydną rzecz próbowali zrobić. Z ludźmi o takim poziomie nienawiści i złości nie da się porozumieć. To jak morderca z ofiarą – powiedział uniesiony Wałęsa.
Zamach na Pawła Adamowicza
13 stycznia w całej Polsce odbywał się 27. finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Na gdańskiej scenie tego wydarzenia Paweł Adamowicz prezydent Gdańska otwierał Światełko Do Nieba. Dosłownie chwilę po zwróceniu się do zebranego tłumu został zaatakowany przez Stefana W., który kilkukrotnie pchnął go nożem, raniąc m.in. serce i aortę. Tę tragedię relacjonowaliśmy na Pikio.pl. Kilkugodzinna operacja nie dała pożądanego efektu i następnego dnia około godziny 13:00 Paweł Adamowicz zmarł. Rządzący Gdańskiem od 1998 roku samorządowiec miał 53 lata.