W Boże Narodzenie ludzie w rodzaju Ostaszewskiej ratują karpie (specjalizuje się w tym wspierana przez Patryka Jakiego Fundacja Viva!). Na Wielkanoc Otwarte Klatki (zrodzone nota bene z Vivy!) będą nam jak mantra paplać z celebrytami o nieszczęśliwych kurach nioskach (dostali na to z Doliny Krzemowej grant w wysokości pół miliona dolarów!). W ciągu całego roku członkowie jednych i drugich pomiędzy walkami o prawa kobiet do zabijania nienarodzonych dzieci, będą zbierać pieniądze i lobbować za prawną ochroną życia norek, od poczęcia do ich naturalnej śmierci.
Przy tym zawsze będzie się im ulewać hejt. Redaktorów Ewę Zajączkowską, Darię Kurzawę i Marka Miśko z wSensie.pl ekoterroryści i animalsi rokrocznie na święta krzyżują hasłami o oskórowaniu (zresztą, śmierci w mękach życzono także Dorocie Goldpoint, projektantce Pierwszej Damy, a to z powodu, że ta używa tylko ekologicznych materiałów, czyli także futer).
No, ale tyle o źle, bo to zawsze jest głośne i wszędzie, gdzie onanizuje się w internetach zostaje zapaskudzona atmosfera. Dobro w przeciwieństwie do tego syfu, działa cicho. I tutaj zaczyna się temat kleru.
Minął już bum na słynny film „Kler”. Towarzystwo polazło, pobeczało, a potem znowu refren o pedofilach księżach, bogaczach i czarnej mafii. Był lincz, a tłuszcza uwielbia krzyczeć „Na krzyż!”.
Tymczasem lewacy usiedli na chwilę do wigilijnych stołów. Organizacje prozwierzęce walczące o karpie rozsiadły się przy opłatku u swoich mam, babć, rodziny. Ciekawe, ile z nich zrobiło coś dla ludzi (nie karpi, norek i korników drukarzy)?
Caritas Poznań zrobiła wigilię dla najbardziej potrzebujących. Wigilię na 1300 osób! Przeszło w lewackich mediach niezauważone. Chciałem zrobić przelew na to ciche i wielkie dzieło KLERU, zalogowałem się na mBanku i zobaczyłem wielkiego krzykliwego mBankowego Owsiaka. Niech mu Bóg błogosławi. Nam tylko pozwólcie żyć, nam, klero-faszystom i zacofanemu zaściankowi, który zjada karpie, nie oblewa farbą kobiet w futrach i wcina jajka, często „trójki”, bo na inne nierzadko nas nie stać. Nie mamy wielomilionowego budżetu jak Fundacja Viva! i nie dostajemy dwóch milionów złotych dotacji na walkę o szczęśliwe kury, jak Otwarte Klatki. Ale jesteśmy szczęśliwi i wolni. I nie płyniemy z nurtem tego świata, a to już jest coś pięknego. Tak, pięknego, bo jest to też kategoria estetyczna. I kwestia smaku…
Czasami w doborze tego co lepsze, pomaga intuicja… i umiłowanie Boga przychodzącego w lekkim podmuchu wiatru. Po cichu. Bez blichtru. Jak w Betlejem.
Lewacy robią Owsiaka