Rozmowa z politologiem i niezależnym publicystą Krzysztofem Podgórskim.
– Grupa analityków Atlantic Council w opublikowanym raporcie twierdzi, że zachowanie Rosji wymusza na NATO zwiększenie obecności na wschodniej flance. W raporcie tym kilkunastu wpływowych dyplomatów i oficerów armii USA, proponuje, co w Polsce powinno się znaleźć, a przy okazji podają do publicznej wiadomości, co 4,5 tys. Amerykanów już robi na polskiej ziemi. Czy według Pana amerykańskie bazy w Polsce służą jej bezpieczeństwu?
– To jest mocno dyskusyjne, na pewno jest to punkt widzenia części wojskowych USA i odpowiada strategii tego państwa, które przybliża swoją infrastrukturę militarną do granic potencjalnego przeciwnika, za jakiego postrzega dzisiaj współczesną Rosję.
Wojskowi amerykańscy chcą jak najbliżej umieścić instalacje, które służą ograniczeniu czy minimalizowaniu skuteczności bojowej rosyjskiego potencjału nuklearnego, to po pierwsze. Stąd też mamy rozwijanie tzw. tarczy antyrakietowej jak najbliżej granic rosyjskich, w tym na terenie Polski. Po drugie jednostki, które tutaj amerykańscy wojskowi rozwijają i chcą rozwijać, pozwalają skrócić czas od momentu mobilizacji do potencjalnej reakcji sił amerykańskich, bazy magazynowe pozwolą na projekcję siły militarnej w potencjalnym konflikcie w bardzo krótkim okresie. A wszelkie manewry, które prowadzą ostatnio siły NATO pod kryptonimem „Anakonda” na terenie Polski mają charakter zdecydowanie ofensywny, gdyż planowana jest operacja ataku na siły rosyjskie na terenie Obwodu Kaliningradzkiego i kontratak, uniemożliwiający manewr sił rosyjskich, deblokujących czy odblokowujących własne siły na jego terenie z kierunku białoruskiego.
Więc to się wszystko wpisuje w strategię amerykańskich wojskowych, a czy to służy interesowi Polski? Odpowiedź jest jednoznaczna: mój kraj w dwóch największych kataklizmach był polem bitwy, bo zarówno w I wojnie światowej monarchia habsburska czyli Cesarstwo Austriackie, jak tzw. I Rzesza, czyli Niemcy ścierały się z imperium Romanowów dokładnie na terytorium Polski. Ten front przechodził kilkukrotnie powodując gigantyczne straty materialne, jak również ludzkie, z czego Polska się długo, długo otrząsała. A II wojna światowa jako największy kataklizm dotknął nasz szczególnie, bo najpierw zaatakowały nas hitlerowskie Niemcy, później były działania armii radzieckiej, wreszcie Sowieci prowadzili ciężkie bitwy, doprowadzając do upadku III Rzeszy, ale front przechodził przez Polskę i polskie miasta były miastami niemieckimi, wojska radzieckie musiały je zdobywać i efekt był taki, że przez kolejnych kilkadziesiąt lat odbudowywaliśmy kraj. I chyba nikt logicznie myślący w Polsce nie będzie entuzjastą tego, by po raz kolejny być poligonem, na którym zderzą się potencjalnie siły amerykańskie z rosyjskimi. To lekcja historii, którą odrobiliśmy całkiem niedawno, bo ledwo 70 czy 100 lat temu i jest to dosyć bliska perspektywa. Jeszcze żyją świadkowie tamtych straszliwych wydarzeń i dni.
– Według oficjalnych polskich źródeł rozmowy z Amerykanami trwają i są ponoć zaawansowane. Ale przecież u Wielkiego Brata za oceanem nie ma jednomyślności. Prezydent Andrzej Duda nie wyraził smutku z powodu dymisji szefa Pentagonu gen. Mattisa, bowiem nie był on ponoć entuzjastą Fortu Trump w Polsce. Czy według Pana ten pomysł dojdzie do skutku?
– Myślę, że to zdecydowanie poroniony pomysł elit Prawa i Sprawiedliwości, które chcą zainstalować tzw. Fort Trump, czyli w założeniu amerykańską dywizję pancerną i wyłożyć na to z pieniędzy polskiego podatnika 2 mld dolarów. Nie był też akceptowany przez pewne kręgi amerykańskiego dowództwa, w tym odchodzącego gen. Mattisa. Natomiast nie przypuszczam, aby nowe kierownictwo Pentagonu należało do entuzjastów tego pomysłu. Ja odbieram ten ruch Trumpa jako powielenie ruchu Donalda Regana, czyli ścierania się o wpływy z Chinami, które Amerykanie postrzegają jako przeciwnika nr 1, jak również Rosją – przeciwnikiem nr 2, czy konkurentem, jak to prezydent Trump określa, ale warstwie ekonomicznej, a więc w wyścigu zbrojeń, który już się zaczął, czego jesteśmy świadkami. Będzie to na razie wyścig o przewagę militarną, ale w aspekcie produkcyjnym i technologicznym. Działania stricte militarne, przesuwanie wojsk będą ostatnią rzeczą, jaką Pentagon pod nowym kierownictwem będzie realizował. A więc pomysł prezydenta Dudy moim zdaniem umrze i ten ostatni artykuł amerykańskich analityków to syreni śpiew kręgów, które są przez Trumpa jednak odsuwane. Więc ja to postrzegam jako rzecz, która nie przyniesie w najbliższym czasie jakichś realnych działań.