W ostatnich obradach Sejmu Kaczyński nie wziął udziału, choć omawiano przyszłoroczny budżet. Prezes PiS wpadł do Sejmu tylko na kwadrans na posiedzenie klubu. I tak jest od miesięcy. Nieobecności w maju i czerwcu można uzasadnić – Kaczyński był wtedy w szpitalu. Ale we wrześniu? Trudno tłumaczyć je złym stanem zdrowia, skoro prezes PiS jeździ po całym kraju na konwencje partii! Ustawa o wykonywaniu mandatu posła lub senatora mówi, że jeśli parlamentarzysty nie ma na głosowaniach albo na posiedzeniach komisji, można obniżyć mu wynagrodzenie.
– Można opuścić 10 proc. dziennych głosowań. Jeśli poseł opuści powyżej 20 proc., wyciąga się konsekwencje finansowe – wyjaśnia poseł PSL Piotr Zgorzelski z sejmowej komisji regulaminowej.
Ale jeżeli parlamentarzysta przedstawi usprawiedliwienie, już cięcia w poselskiej pensji bać się nie musi! Tak się składa, że od maja Kaczyński nieobecności ma usprawiedliwione (nieobecny był na pojedynczych głosowaniach także na początku roku i te wciąż są nieusprawiedliwione). Na jakiej podstawie? Czy prezes PiS przedstawiał zwolnienie lekarskie? Tego Kancelaria Sejmu ujawnić nie chce. „Zwolnienia lekarskie związane ze stanem zdrowia należą do sfery prywatnej każdego z posłów” – odpowiedzieli Faktowi urzędnicy. Nie ujawnili informacji o potrąceniach. Posłom PO odpowiedzieli tylko, że od stycznia do września Kaczyńskiemu wypłacono 88 183,10 zł brutto, czyli 71 804,64 zł na rękę (uposażenie wynosi 9,8 tys. zł brutto miesięcznie, dieta – 2,4 tys. zł)!
Wynika z tego, że jak Kaczyński „bez żadnego trybu” może wstępować na sejmową mównicę, tak „bez żadnego trybu” może brać pensję posła, choć od pięciu miesięcy w głosowaniach udziału nie bierze!