– Bawili się tam bardzo hucznie. Była bardzo głośna muzyka, migały kolorowe światła i co jakiś czas wznosili toasty, śpiewali głośno „sto lat!” – mówi Kornela Junkiewicz (72 l.), kuracjuszka, która w dniu tragicznej śmierci szefa antyterrorystów Adama Pawlaka (†47 l.) mieszkała w ośrodku „Złoty Kłos” po przeciwnej stronie ulicy.
Do tragedii doszło podczas narady oficerów lubuskiej policji w nocy z 20 na 21 czerwca. Teraz udało nam się dotrzeć do świadków, którzy słyszeli huczną zabawę w ośrodku MSWiA w Świnoujściu. Jednym z nich jest pani Kornelia.
– Moja wrażliwa sąsiadka z powodu tego hałasu nie mogła zasnąć i zeszła do recepcji, aby poprosić recepcjonistkę, aby ta zadzwoniła na policję z prośbą o jakąś interwencję – mówi pani Kornelia.
Zmęczonej kuracjuszce udało się zasnąć, ale… na krótko. Zbudziły ją inne hałasy i niebieskie migające światła. Z relacji świadków wynika, że do tragedii doszło, gdy impreza dobiegała końca.
Przed godz. 2 w nocy z okna sali budynku na 1. piętrze wypadł szef antyterrorystów z Gorzowa Wielkopolskiego Adam Pawlak. W tej właśnie sali wraz z nim bawili się koledzy z jednostki.
– Tym razem były to jakieś krzyki. Widziałam też migające na dworze niebieskie światła – mówi kobieta. – Dopiero potem, już rano, dowiedziałam się o tej strasznej tragedii i śmierci oficera policji – dodaje.
Mimo przyjazdu pogotowia rany, jakie odniósł policjant, okazały się tak poważne, że zmarł po przewiezieniu do szpitala.
Skąd alkohol na służbowej odprawie, na której obecnych było ok. 40 osób? Choć w ośrodku się go nie sprzedaje (hotel nie ma koncesji), to niektórzy z uczestników odprawy, przynosili własny alkohol, a o jego schłodzenie prosili obsługę ośrodka.
Szczecińska prokuratura okręgowa wszczęła śledztwo. – Toczy się ono w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci policjanta – mówi prokurator Joanna Biranowska-Sochalska, rzeczniczka szczecińskiej prokuratury okręgowej.
W ranek po tragedii część uczestników odprawy poddało się badaniu alkomatem, ale 11 wysokich rangą policjantów odmówiło. Kilku policjantów zamknęło się w pokojach i nie chciało otworzyć drzwi.
Minister spraw wewnętrznych Joachim Brudziński odwołał za brak nadzoru lubuskiego komendanta wojewódzkiego Policji inspektora Jarosława Janiaka oraz jego zastępcę podinspektora Piotra Fabijańskiego. Niewykluczone, że to nie koniec zwolnień. Minister polecił, by sprawę wyjaśnili ministerialni kontrolerzy.
W piątek pełniącym obowiązki szefa lubuskiej policji został insp. Krzysztof Sidorowicz. Ani uczestnicy narady, ani dyrekcja ośrodka, nie chce mówić o wydarzeniach w Świnoujściu.