Gut Polaczek, gut…!

Stałe bazy amerykańskie w Polsce oczywiście nie są do niczego potrzebne Polakom (a raczej wprost przeciwnie – stanowić będą zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski, uciążliwość dla jej mieszkańców i dalsze poważne obciążenie dla naszego budżetu).

Naiwnością jednak byłoby sądzić, że inicjatywa rzeczywiście wyszła z Warszawy. Przecież rządy III RP samodzielnie nie są w stanie zadecydować nawet o tym czy sobie buty zawiązać, a co dopiero w sprawie wydatkowania 2 miliardów dolarów i to na amerykańską infrastrukturę wojskową.

Terytorium okupowane

Można zresztą zauważyć, że obecny „przeciek” w tej sprawie został upubliczniony w momencie, gdy już od kilku tygodni wiadomo o przebazowaniu kolejnej brygady US Army do Polski – o którym to ruchu dowództwo amerykańskie nawet nie raczyło rządu w Warszawie poinformować, nie mówiąc o proszeniu o pozwoleniu czy oczekiwaniu na wyrażenie zgody. Stosowne decyzje budżetowe zostały też już przecież zatwierdzone przez Komisję Spraw Wojskowych amerykańskiego Senatu. Rzekomy „przeciek” wygląda więc na pospieszne i mocno rozpaczliwe szukanie alibi przez rząd Prawa i Sprawiedliwości, muszący teraz udawać, że od początku wszystkie ruchy Amerykanów dzieją się za polską akceptacją, a nawet z polskiej inicjatywy. W istocie jednak nic na to nie wskazuje.  Amerykanie przestają się maskować, udawać przyjaciół i sojuszników i już wprost traktują Polskę jak terytorium okupowane, pod swoim bezpośrednim zarządem wojskowym.  I umówmy się – tak przecież właśnie jest. Byle sierżancina w mundurze US Army jest dziś w Polsce ważniejszy od prezydenta RP. Takie są efekty PiS-owskiego wstawania z kolan…

Czytając „zachęty materialne” dla Amerykanów – mamy też zresztą nieprzyjemne wrażenie stoczenia się także wewnętrznej polskiej polityki do poziomu takiej Albanii czy Kosowa. Oto główne siły polityczne III RP za jedyną istotną płaszczyznę rywalizacji – uważają zabieganie o przychylność amerykańskiego hegemona, obrzucając się przed jego obliczem oskarżeniami i zapewnieniami kto okazać się pragnie bardziej uniżonym sługom, odda więcej polskich pieniędzy, narazi więcej polskich obywateli, niżej się pokłoni i bardziej upodli – niestety, występując w imieniu Rzeczypospolitej, którą przecież Polacy zwykli nazywać Najjaśniejszą! To podłość i plugastwo polityki III RP, nieznane dotąd w takiej skali w polskiej historii…

Gorsi od volksdeutschów

Zrobienie dobrze amerykańskim panom jest o tyle ważniejsze dla elit politycznych w Polsce, że gotowe są one poświęcić w tym celu interesy i potrzeby narodu. Dość zestawić nietypową wręcz twardość rządu PiS wobec bardzo nieśmiałych przecież i niewygórowanych postulatów wysuwanych przez opiekunów i rodziny osób niepełnosprawnych – z zarysowanym z rozmachem rozdawnictwem polskich pieniędzy na rzecz amerykańskiego sektora wojskowo-przemysłowego. Okazuje się, że to polscy podatnicy mają spłacić zobowiązania wyborcze Donalda Trumpa wobec jego kampanijnych sponsorów! Tak oto życie dopisuje szyderczą pointę do haseł  PiS-u – partia ta bowiem tylko potwierdza swoją solidarność (a ściślej – uniżoną podległość) z amerykańskim i międzynarodowym wielkim kapitałem, nie zaś z własnymi obywatelami.  Nawet najemnicy służący w wojnach kolonialnych XIX wieku przeciw własnym narodom – mieli więc więcej godności niż funkcjonariusze Prawa i Sprawiedliwości. To poziom poniżej volksdeutschów!

Kwota 2 miliardów dolarów to przecież tylko część planowanego i realizowanego drenażu polskich finansów. Kolejne 3 miliardy mają pochłonąć zupełnie szalone i zbędne zakupy sprzętu dla Marynarki Wojennej, swoją działkę mają też dostać amerykańscy głównie producenci śmigłowców, nie zapominajmy też o 4,75 miliarda dolarów na systemy obrony rakietowej (a nie jest to przecież cała suma zaplanowana na ten cel). Trump i jego sponsorzy klepie więc polskich lokajów po grzywkach, wskazując jako prymusów w działaniu na rzecz… amerykańskiej gospodarki. Kto pamięta dokładnie „Stawkę Większą Niż Życie” – może skojarzyć tę sytuację z ostatnim odcinkiem, w którym wulgarny i prymitywny amerykański komendant obozu jenieckiego klepie  Brunnera powtarzając „Gut Niemiec, gut, jak wy tak arbeit jak on – nagroda!” i rzucając mu niedopałek papierosa. Teraz taki właśnie kiep oraz nadzieja na usłyszenie „Dobry Polaczek” – wydaje się być motorem działania formalnie kierujących Polską.

Jaka będzie odpowiedź Rosji?

Z biznesem wojskowo-zbrojeniowym chodzi przede wszystkim o to, że jest… biznesem. Trzeba więc sprzedawać, sprzedawać, sprzedawać – a wojny i straszenie nimi traktować po prostu jako element marketingu. Jednocześnie jednak pamiętajmy, że strzelba wisząca na ścianie od pierwszego aktu przedstawienia – w trzecim akcie przeważnie musi jednak wystrzelić. Zgromadzenie takiej ilości ciężkiego, bynajmniej nie defensywnego sprzętu wojskowego na terytorium Polski, niedaleko granic Rosji i Białorusi oczywiście zwiększa realne zagrożenie wojenne, narusza równowagę sił i rażąco łamie postanowienia „Aktu Stanowiącego o podstawach wzajemnych stosunków, współpracy i bezpieczeństwa” między NATO i Rosją z 1997 r. Federacja Rosyjska ma teraz pełne prawo do adekwatnej odpowiedzi, do zwiększenia obecności wojskowej w enklawie kaliningradzkiej, wreszcie do przewartościowania własnej polityki wojskowej, dotąd konsekwentnie prowadzonej w woli rozbrojenia i redukcji napięć międzynarodowych.

Polska w tej sytuacji jest znowu używana przez swych amerykańskich panów jako hałaśliwy ratlerek, ujadający przez płot byle tylko sprowokować potężnego, spokojnego sąsiada. To jest bawienie się zapałkami w składzie dynamitu. Jeszcze jeden nieostrożny – lub bezczelnie zaplanowany ruch i świat wyleci w powietrze. I nawet rządcy z PiS-u nie będą chyba w takiej sytuacji dumni, że my polecimy jako pierwsi.  Ile razy wojna zaczynała się od Polski – tyle razy to Polacy wychodzili na tym najgorzej.

Polskie pieniądze można i należy wydawać na polskie potrzeby – także wojskowe. Silne Wojsko Polskie może naprawdę okazać się nam potrzebne, choćby wobec nazizmu na Ukrainie, by zabezpieczyć interesy Polaków poddanych prześladowaniom przez władze w Kijowie i w Wilnie. Mamy swoje, polskie rachunki do wyrównania – tym bardziej więc nie zajmujmy się tymi wystawianymi przez Jankesów. Amerykanie – do Polski przyjeżdżajcie jako turyści i na naszych warunkach. A swoje czołgi zostawcie sobie w domach. Polakom ich tu nie potrzeba.

Konrad Rękas

Więcej postów

3 Komentarze

  1. W języku ludzi kulturalnych nie ma słów, by skomentować to postępowanie rządu warszawskiego
    Chyba Kolega ma racje, że inicjatywa wyszła z USA – sami będziemy płacić za wojsko, które będzie pilnować realizacji Mostu-2 czyli zamiany Polski w POLIN

    Wydaje mi się, że pod koniec zeszłego roku PiS przeszedł na ręczne sterowanie z zewnątrz, a może takie były plany od samego początku?

  2. „Czy nie zauważyłeś tego, że USA jest mocarstwem światowym?
    Polacy muszą trzymać się USA, a nie Rosji.”

    – tak pojmują politykę dzieci, zwłaszcza w Polsce

    Polska musi balansować, poszerzać przestrzeń geopolityczną, a 2 mrd USA zainwestować we własne wojsko

  3. Falsyfikacja
    Życie właśnie negatywnie weryfikuje popularny wśród niektórych pogląd, zgodnie z którym „no już trudno, że jesteśmy z Amerykanami, bo oni przynajmniej na swoich nie napadają”.

    Rosnące i zapowiadane koszty dominacji amerykańskiej nad Polską dowodzą, że Waszyngton właśnie swoich (służących) zaczął grabić najmocniej.

Komentowanie jest wyłączone.