Od posła, a już od szefa sejmowej Komisji Sprawiedliwości w szczególności, należałoby się spodziewać elementarnego poczucia przyzwoitości i umiejętności dochodzenia do kompromisu. Ale nie tym razem. Stanisław Piotrowicz (66 l.), prominentny parlamentarzysta PiS, podzielił ludzi we wsi, gdzie mieszka i wywołał lokalną wojnę. A poszło o drogę!
Odrzykoń w woj. podkarpackim, tu mieszka Stanisław Piotrowicz, były prokurator w czasach PRL, a obecnie poseł PiS. Wydawać by się mogło, że sąsiedztwo z parlamentarzystą może przynieść same plusy. A to m.in. przez posła mieszkańcy toczą wojnę o drogę, która jest jedynym dojazdem do pięciu posesji. Jej stan prawny od lat nie jest uregulowany. – Gmina chciała przejąć grunt na własność i zrobić dojazd do wszystkich gospodarstw, wylać asfalt – opowiada Faktowi Bożena Kamińska (53 l.), sąsiadka posła. To by zakończyło problem.
– Wtedy jednak pan Piotrowicz pokazał, że liczy się tylko jego własny interes. Zagrodził swoją działkę razem z kawałkiem drogi. Przejazd miał wcześniej 5,5 metra szerokości, a po ustawieniu siatki, został o 2 metry zwężony – dodaje. Pani Bożena nie tak wyobrażała sobie współpracę z sąsiadem.
– Sądziłam, że na drogę z posłem zrzucimy się po połowie. A tak wszyscy jeżdżą teraz po mojej posesji – podkreśla. Jak dodaje, swojej części drogi nie odda, straciłaby wtedy ok. 20 arów ziemi, a wraz z tym część unijnych dopłat. Ale nie tylko ona ma żal do parlamentarzysty. – Poseł nie okazał żadnej solidarności. Liczyliśmy, że będzie bardziej przychylny dla sąsiadów, a tak poróżnił wszystkich – skarży się Barbara Blicharczyk (60 l.), która mieszka na końcu spornej drogi. Kobieta chciałaby prowadzić gospodarstwo agroturystyczne, ale nie może. Bo kto tam dojedzie? Końca wojny o drogę w Odrzykoniu nie widać. Są tylko sądowe procesy, które ciągną się latami, m.in. z tego powodu że lokalni sędziowie wyłączają się z postępowań ze względu na postać wpływowego polityka PiS. Chcieliśmy z posłem Piotrowiczem na temat spornej drogi porozmawiać, ale nie odbierał telefonu.
Kim jest złośliwy poseł?
Stanisław Piotrowicz (66 l.) jest posłem od dekady, ale stał się szerzej znany dopiero po wygranych przez PiS wyborach. W PRL był prokuratorem, uhonorowanym przez komunistyczne władze Brązowym Krzyżem Zasługi, bo to „pracownik pilny i zdyscyplinowany, ambitny i wydajny”. W 2005 r. porzucił prokuratorską togę i wybrał karierę polityczną. W 2016 r. w walce PiS o zmiany w sądownictwie Piotrowicz stał się twarzą tej „reformy”. W partii liczono na jego skuteczność. I taki był. Z uśmiechem na ustach potrafił powiedzieć do posła opozycji: „pana głos i tak nic nie znaczy”. – Precz z komuną! – krzyczał uśmiechnięty razem z politykami opozycji, gdy ci krzyczeli tak… na jego widok. Praktyki z Sejmu postanowił stosować też w relacjach z sąsiadami. Ponieważ jednak nie ma tam kamer, mniej się uśmiecha.
Oni też pokłócili się o drogę. Sąd wziął stronę poszkodowanych
Historię niepełnosprawnej Ali Osmolak (16 l.) z Przelewic (woj. zachodniopomorskie) opisywaliśmy niespełna rok temu. Sąsiadka odcięła nastolatce i jej rodzinie ścieżkę prowadzącą z ich domu do głównej drogi. Ludzie musieli wychodzić oknem!
Zaczęło się od kur Jadwigi K. (55 l.), które biegały po wspólnym podwórku obu rodzin. Kurze odchody oblepiały koła wózka inwalidzkiego Ali. Jej mama poprosiła więc sąsiadkę, by trzymała kury za ogrodzeniem. I Jadwiga K. postawiła płot, który odgrodził podwórko od ulicy. Miała do tego prawo, bo ścieżka należy do niej. Bramę zamknęła na kłódkę i odcięła Osmolakom drogę do drzwi domu. Zmusiła ich do wchodzenia i wychodzenia przez okno. Sprawa trafiła do sądu w Stargardzie, a ten przyznał… służebność drogi. I dzięki temu Ala i jej rodzice mogą korzystać ze ścieżki na podwórku. Do tego sąd nakazał złośliwej sąsiadce zapłacić 4200 zł kosztów procesu.
WOJCIECH ŁASKARZEWSKI