Rosyjska flota dla własnego bezpieczeństwa opuściła port Tartus – poinformował szef parlamentarnej komisji obrony Władimir Szamanow. Po rzekomym ataku chemicznym w Dumie Stany Zjednoczone z koalicjantami szykują się do interwencji. Rosja grozi odpowiedzią atomową.
Już we wtorek niezależna rosyjska telewizja Dożd informowała, że amerykański niszczyciel uzbrojony w rakiety znajduje się około 100 kilometrów od morskiej bazy Rosji w Tartus.
Dzień wcześniej prezydent USA Donald Trump oświadczył, że Stany Zjednoczone odpowiedzą siłowym na sobotni atak chemiczny na szpital we Wschodniej Gucie w Syrii. Zdaniem zachodnich mediów atak ten przeprowadziły syryjskie siły reżimowe, które z kolei oskarżają o prowokację siły wspierające rebeliantów. Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa napisała na Facebooku, że amerykański atak rakietowy w Syrii mógłby być próbą zniszczenia świadczących o tym dowodów.
Rzecznik Kremla kpi z Trumpa. „Twitterowa dyplomacja”
„Rosja zapewnia, że zestrzeli dowolny i każdy pocisk wystrzelony w kierunku Syrii. Przygotuj się Rosjo, bo one nadejdą – ładne, nowe i „sprytne”! Nie powinnaś być partnerką zwierzęcia zabijającego gazem, które zabija swoich ludzi i znajduje w tym przyjemność!” – napisał na Twitterze prezydent USA. Teraz tonuje nastroje. „Nigdy nie mówiłem, kiedy dojdzie do ataku na Syrię” – napisał, dodając, że może on nastąpić „bardzo szybko albo wcale nie tak szybko”.
Never said when an attack on Syria would take place. Could be very soon or not so soon at all! In any event, the United States, under my Administration, has done a great job of ridding the region of ISIS. Where is our “Thank you America?”
— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) April 12, 2018
W czwartek nadzwyczajne posiedzenie rządu w sprawie interwencji w Syrii zwołała też Theresa May. Dzień wcześniej w powiedziała, że „używanie broni chemicznej nie może być bezkarne”. Powołując się na źródła w rządzie, BBC donosi, że premier jest gotowa dać zielone światło na udział brytyjskich wojsk w amerykańskiej interwencji, nawet bez zgody parlamentu. Włączenie się w bombardowania zapowiedział też prezydent Francji Emmanuel Macron i władze Arabii Saudyjskiej.
ŹRÓDŁO: BBC, ONET.PL