Jest zapotrzebowanie czynników geopolitycznych, od których zależy polityka Polski i Ukrainy, i są oczekiwania środowisk banderowskich na Ukrainie, że doprowadzi się do ocieplenia wizerunku ukraińskich nacjonalistów w polskim społeczeństwie. A także, że będzie kontynuowana polityka pamięci w postaci relatywizacji i zakłamania zbrodni wołyńskiej – mówi profesor w rozmowie z portalem Kresy.pl prof. Włodzimierz Osadczy.
Wcześniej informowaliśmy, że Wasyl Bodnar, wiceszef MSZ Ukrainy powiedział, że do wydania przez stronę ukraińską zgody na wznowienie ekshumacji szczątków Polaków na Ukrainie potrzeba kroku Polski w kierunku odnowienia nielegalnych upamiętnień ku czci UPA. Ukraina chce także ochrony praw ukraińskiej mniejszości w naszym kraju i ustępstw w kwestii ustawy o IPN. Ponad miesiąc temu podobne stanowisko przedstawił wicepremier Ukrainy Paweł Rozenko, który powiedział, że Kijów uzależnia wznowienie prac ekshumacyjnych na Ukrainie od ochrony ukraińskich miejsc pamięci na terytorium Polski. Wiceszef MSZ Ukrainy dodał, że trwają prace nad zorganizowaniem wizyty w tym kraju polskiego wicepremiera i ministra kultury Piotra Glińskiego, która powinna nastąpić „w najbliższych miesiącach”.
– Widzimy, że determinacja i upór strony ukraińskiej nie zmniejsza się. Widać, że są oczekiwania mocodawców na taką politykę pamięci, że jest na nią, na ideologię banderowską, zapotrzebowanie – skomentował stanowiska wiceszefa MSZ Ukrainy prof. Włodzimierz Osadczy, historyk z Centrum Ucrainicum KUL.
Zdaniem profesora, nie ma co oczekiwać zmian, ponieważ to, co dzieje się na Ukrainie jest „wkomponowane w szerszy kontekst geopolityczny”. – Dopóki nie zapadną porozumienia na wyższym szczeblu, trudno się spodziewać zmian. Stąd, poruszanie kwestii ekshumacji na takim szczeblu polsko-ukraińskim jest nieporozumieniem ze strony polskiej.
Prof. Osadczy podkreśla, że strona polska powinna dokonać „wielkiego zadośćuczynienia za wielkie zaniedbanie, które od prawie 30 lat ciąży na niepodległej, suwerennej Polsce”. Czyli – pogrzebać szczątki co najmniej 130 tys. Polaków. – Należy to zrobić w sposób godny, dostojny, oddający powagę w stosunku do skali dramatu, którego 75 rocznica przypada w tym roku. Ta sprawa nie powinna być w żadnym razie załatwiana na szczeblu dyplomatycznym jak coś, co może mieć jakieś uwarunkowanie czy coś, co wymaga jakiś ustępstw. To musi wybrzmieć z całą powagą, oddającą majestat dramatu.
Kolejne próby rozmów podejmowane przez różne czynniki rządowe, zarówno przez MSZ, IPN czy nawet prezydenta, są zdaniem historyka nieporozumieniem. Zaznacza zarazem, że sprawa ekshumacji powinna zostać uregulowana w kontekście polityki pamięci, która obecnie obowiązuje w Polsce. W tym kontekście wspomniał o wypowiedziach ministra sprawiedliwości nt. ukraińskiej części nowelizacji ustawy o IPN.
– To, co powiedział minister Zbigniew Ziobro niestety oddaje gorzką prawdę dotyczącą wiedzy na temat dramatu ludobójstwa. Nie tylko w kwestii spraw globalnych, ale też krajowych. Ta sprawa nie wybrzmiała, a obywatele Rzeczpospolitej nie zdają sobie sprawy ze skali zaniedbania odnośnie pochówku i upamiętnienia ofiar. Dopóki polskie społeczeństwo nie uświadomi sobie ogromu i powagi spoczywającego na nim obowiązku, szczególnie w 75. rocznicę ludobójstwa, i nie odniesie się do nich poważnie na poziomie prezydenta czy konferencji episkopatu polski, dopóty będziemy mieli do czynienia z sytuacją, która kolejny raz uwłacza pamięci pomordowanych i pomniejsza skalę zbrodni. Niestety, to znów zamienia się w kupczenie pamięcią – uważa prof. Osadczy.
– Strona ukraińska robi to, co robić powinna – zgodnie z oczekiwaniami mocodawców. Więc tu żadne zmiany nie nastąpią. Jest zapotrzebowanie czynników geopolitycznych, od których zależy polityka Polski i Ukrainy, oraz są oczekiwania środowisk banderowskich na Ukrainie, że doprowadzi się do ocieplenia wizerunku ukraińskich nacjonalistów w polskim społeczeństwie. A także, że będzie kontynuowana polityka pamięci w postaci relatywizacji i zakłamaniu zbrodni wołyńskiej – mówi profesor. – Mamy zderzenie dwóch różnych postaw, między którymi nie ma kompromisu i być nie może – podkreśla.
W środę wiceminister spraw zagranicznych Ukrainy Wasyl Bodnar powiedział, że warunkiem wznowienia prac poszukiwawczo-ekshumacyjnych szczątków Polaków na Wołyniu jest osiągnięcie „odpowiedniego tła relacji dwustronnych”. Strona ukraińska oczekuje, że to Polska uczyni krok w tym kierunku – w kwestii odnowienia „ukraińskich pomników” na naszym terytorium.
– Moratorium jako takiego nie ma, jest komisja, która udziela zgody na prowadzenie odpowiednich prac – mówił Bodnar, mając na myśli Państwową Międzyresortową Komisję do spraw Upamiętnień Ofiar Wojen i Represji. Na jej czele stoi Światosław Szeremeta, neobanderowiec, znany z wielu kontrowersyjnych działań i wypowiedzi. Według naszych informacji, to właśnie on, obok szefa UIPN Wołodymyra Wjatrowycza, odpowiada za wstrzymanie polskich prac poszukiwawczo-ekshumacyjnych na Ukrainie.
Wiceszef MSZ Ukrainy powiedział, że żeby komisja kierowana przez Szeremetę wydała zgodę na wznowienie prac, „powinno być stworzone odpowiednie tło”. – Nie negatywne, gdzie wobec Ukrainy za każdym razem są jakieś pretensje – powiedział Bodnar. – Przynajmniej powinien zostać zrobiony pierwszy krok w sprawie odnawiania pomników, czego teraz oczekujemy – mówił wiceszef ukraińskiej dyplomacji, odnosząc się do upamiętnień UPA, których większość postawiono na polskim terytorium nielegalnie. Dodał, że jego zdaniem, w takim przypadku strona ukraińska udzieliłaby zgody na wznowienie prac ekshumacyjnych.
Bodnar zaznaczył, że strona ukraińska jest zainteresowana odnowieniem „ukraińskich pomników w Polsce”, a także ochroną praw ukraińskiej mniejszości w naszym kraju. Ponadto, Ukraina chce „wyjaśnienia sytuacji” wokół nowej ustawy o IPN, która penalizuje tzw. kłamstwo wołyńskie i umożliwia ściganie za propagowanie w Polsce banderyzmu. Ukraińscy oficjele domagają się przede wszystkim usunięcia z niej zapisu dotyczącego zbrodni „ukraińskich nacjonalistów”, a także sformułowania „Małopolska Wschodnia”.