Wielki skandal seksualny wokół hollywoodzkiego producenta filmowego Harveya Weinsteina może okazać się niczym w porównaniu z tym, co właśnie zaczęło wychodzić na jaw w samym sercu Unii Europejskiej.
Co najmniej 12 urzędniczek zatrudnionych w centralnym aparacie UE w Brukseli i Strasburgu oskarżyło swoich przełożonych o molestowanie seksualne. Okazuje się, że wśród podejrzanych są deputowani Parlamentu Europejskiego.
Artykuły o mobbingu i wykorzystywaniu pracowniczek zatrudnionych w kilku agendach UE w Brukseli ukazały się w Politico Europe, Sunday Times i Le Figaro. Jako pierwsza z oskarżeniem wystąpiła 27-letnia Jeanne Ponté, asystentka parlamentarna francuskiego eurodeputowanego Edouarda Martina.
Spisała ona i ujawniła ponad 50 przypadków zastraszania seksualnego, którego ona i jej koleżanki doświadczyły w pracy. Jej informacje wywołały efekt kuli śnieżnej kolejne kobiety, a nawet mężczyźni zaczynają ujawniać szokującą prawdę. Zgłosiło się już 127 kobiet i 11 mężczyzn – podaje Politico, a to chyba dopiero początek, choć większość nie wniosła jeszcze oskarżenia.
Umowy o pracę w zamian za usługi seksualne, młoda kobieta zgwałcona w Parlamencie Europejskim przez swoją szefową, obmacywanie kobiet w toaletach, zamawianie prostytutek dla eurodeputowanych przez ich personel to tylko kilka przykładów szokujących zachowań europejskich wybrańców które – ujawnia Politico.
Z kolei Sunday Times przytacza treść SMS-a wysłanego przez 71-letniego Yvesa Cocheta, byłego francuskiego ministra środowiska i eurodeputowanego z Partii Zielonych do 25-letniej asystentki jednego z eurodeputowanych, w którym żąda on aby poszła z nim na kolację i chce – dzielić się z nią swoimi marzeniami i fantazjami.
Natomiast inny leciwy eurodeputowany obnażył się i masturbował przed swoją znacznie młodszą pracownicą. Głos zabrała nawet szwedzka minister spraw zagranicznych Margot Wallström, która wcześniej pracowała w strukturach UE w Brukseli. Potwierdziła, że molestowanie seksualne ma tam miejsce na najwyższym szczeblu, a ona sama także padła jego ofiarą.
W rozmowie z Euractiv.com eurodeputowany Martin przyznaje, że wiele kobiet zatrudnionych w Brukseli i Strasburgu nadal boi ujawnić prawdę o seksualnej przemocy ze strony eurokratów obawiając się utraty pracy.
W Parlamencie Europejskim jest 751 deputowanych, każdy ma co najmniej po dwoje asystentów. Bardzo często są to młode kobiety. Bywają one zastraszane, ale nie wiedzą jak reagować. Takie zachowania jak przypieranie kobiet do ściany przez eurodeputowanych i głośne komentowanie ich przezroczystych bluzek są na porządku dziennym – przyznaje francuski polityk.
Wielu eurodeputowanych mieszka z rodzinami w Brukseli i tam zachowują się porządnie. Ale jak jadą sami na sesje do Strasburga to puszczają im hamulce. Spędzają czas w hotelach, barach i restauracjach w luźnej atmosferze i dopuszczają się tam nieprzyzwoitych zachowań – ujawnia Martin.
REPORTERS.PL