Niedawno Antoni Macierewicz wywarł spore wrażenie na ministrach obrony NATO stwierdzeniem, że najwyższy czas, aby Sojusz włączył się w wyjaśnianie katastrofy smoleńskiej.
Wczoraj minister obrony narodowej prostował swoją wypowiedź. I atakuje osoby, które w katastrofie nie widzą zagrożenia bezpieczeństwa: „Poziom intelektualny nie kwalifikuje do wypowiedzi publicznych”.
Szef obrony narodowej zaskakuje swoimi działaniami nie tylko na terenie kraju. Niedawno wyjechał na spotkanie ministrów obrony NATO, gdzie również wywołał spore zamieszanie wypowiedzią o katastrofie smoleńskiej. Oczekiwał, że Sojusz włączy się w wyjaśnianie przyczyn katastrofy prezydenckiego samolotu. Wczoraj minister obrony narodowej ponownie zabrał głos. W wywiadzie dla Telewizji Republika „powiedział, czego nie powiedział”.
– Ani ja o to nie prosiłem, ani się z tym nie zwracałem, ani gen. Scaparotti o tym nie mówił. Za to mówiłem o włączeniu się poprzez przekazanie informacji, jakie NATO posiada, i taka obietnica została potwierdzona przez pana generała – Antoni Macierewicz komentował w prawicowej stacji.
Nie spuszczał jednak z tonu. W rozmowie podkreślał, że w ostatnich latach zmieniły się relacje USA, krajów NATO i Rosji. Jego zdaniem zagrożenie ze strony Rosji jest coraz większe. – Mamy do czynienia z ciągiem wydarzeń – dodał. A śmierć dwóch prezydentów w katastrofie rządowego Tupolewa: urzędującego – Lecha Kaczyńskiego, ostatniego na uchodźstwie – Ryszarda Kaczorowskiego oraz najwyższej kadry wojskowej był ewidentnym ciosem dla bezpieczeństwa krajów Sojuszu.
– To była realna strata dla polskiego bezpieczeństwa i dla bezpieczeństwa NATO. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, jeżeli ktoś sobie z tego nie zdaje sprawy, to naprawdę nie powinien się publicznie wypowiadać, bo to albo oznacza, że jego antypolskie emocje przesłaniają mu umysł po prostu, albo oznacza, że poziom intelektualny nie kwalifikuje go do wypowiedzi publicznych – atakował minister obrony narodowej.
ŹRÓDŁO: TVN24.PL