Anna G. (18 l.) i Paweł Ł. (†26 l.) tworzyli burzliwy związek. Trwał zaledwie kilka miesięcy i zakończył się wielką tragedią. Podczas sprzeczki, będąca wówczas w ciąży, dziewczyna zadała swojemu chłopakowi cios nożem prosto w serce. Teraz w sądzie w Przemyślu na Podkarpaciu dobiega końca proces nastolatki. Jeszcze w tym tygodniu zapadnie wyrok.
Paweł miał za sobą nieudane małżeństwo i dwoje dzieci. Sądził, że na nowo ułoży sobie życie z Anią. Dziewczyna mając 17 lat zaszła w ciążę. Nie zmieniło to jednak jej stylu życia. Nadal przede wszystkim liczyło się dla niej towarzystwo i dobra zabawa.
W maju 2015 r. po kłótni z chłopakiem Anna wylądowała u znajomych w Pawłosiowie na Podkarpaciu. Kiedy znalazł ją tam Paweł, piła z nimi alkohol. Narzeczony chciał zabrać dziewczynę do domu. Dla obrony zabrał ze sobą nóż. Podczas kłótni, dziewczyna miała mu go wyrwać i zadać śmiertelny cios.
W zeszłym roku ruszył proces nastolatki. W sądzie Anna G. przedstawia siebie jako ofiarę. Jakby zapomniała, kto leży w grobie.
– Paweł był dobry tylko na początku – opowiadała przed sądem. – Później mnie bił, szarpał, wyzywał. Zarzucał, że go zdradzam i dziecko, które noszę pod sercem, nie jest jego – tłumaczyła.
Zaprzeczają temu znajomi Pawła i rodzina. Twierdzą, że kochał Annę i czekał na ich dziecko.
Anna G. urodziła w areszcie synka, który teraz ma 16 miesięcy. Zostanie z nią w celi do czasu, kiedy skończy trzy lata. Potem może trafić do rodziny zastępczej.
Proces właśnie się zakończył. Prokurator domaga się dla oskarżonej 11 lat pozbawienia wolności. Ona sama poprosiła sąd o drugą szansę. Niebawem zapadnie wyrok.