Nożownik z Łodzi aresztowany. Ranna kobieta. Biegły: nie było zagrożenia dla życia. Dlatego nie usłyszał zarzutu usiłowania zabójstwa. Szokujący atak na kobietę w Łodzi. Syn emerytowanej prokurator czekał na sąsiadkę, a kiedy stanęła przed drzwiami swojego mieszkania, pociął jej twarz nożem i zrzucił ją ze schodów. Cudem uniknęła śmierci. A napastnik usłyszał tylko zarzut uszkodzenia ciała.
Nożownik z Łodzi dokonał szokującego ataku. Poważnie ranna jest kobieta. Syn emerytowanej prokurator czekał na sąsiadkę, a kiedy stanęła przed drzwiami swojego mieszkania, pociął jej twarz nożem i zrzucił ją ze schodów. Cudem uniknęła śmierci. A napastnik usłyszał tylko zarzut uszkodzenia ciała.
Do napadu na panią Kazimierę doszło na schodach kamienicy przy ul. Jaracza.
– Wracałam ze sklepu. Byłam już przed drzwiami, kiedy ten człowiek nagle zbiegł po schodach – opowiada przerażona.
Napastnik stanął przed nią i rzucił prosto w twarz: – Nie poznajesz mnie? Jestem sąsiadem. W ręce miał nóż kuchenny. Ostrze miało ze 20 centymetrów. – Prysnął mi czymś w oczy. Nic nie widziałam. Wtedy chwycił mnie i ciął tym nożem. Raz, drugi! Szarpnął za pasek torby, którą miałam na ramieniu, i pociągnął mnie po schodach w dół. Niewiele brakowało, żeby mnie zabił – wspomina pani Kazimiera.
Nożownik z Łodzi zaatakował na schodach
Obrażenia są potworne. Długie, głębokie rany od noża, do tego złamana ręka, obojczyk. Plecy całe sine od upadku z dużej wysokości. Po ataku nożownika korytarz wyglądał jak podłoga w rzeźni. Wielka plama krwi przed drzwiami, brunatne ślady na schodach.
Po napadzie Wiktor D. prawdopodobnie okaleczył się tym samym nożem. Sam zgłosił się do szpitala. Tam zatrzymali go policjanci. Został aresztowany. Mimo że o mały włos zabiłby kobietę, nie usłyszał zarzutu usiłowania zabójstwa. – Dowiedziałam się, że jest synem emerytowanej prokurator. Obawiam się, czy to nie wpłynie na działanie prokuratury i sądu. Dlatego zamierzam prosić o specjalny nadzór nad tym śledztwem. Zarzut uważam za zbyt łagodny – mówi Faktowi Elżbieta O., córka pokrzywdzonej.
Prokuratura milczy na temat powiązań rodzinnych oskarżonego. Odnosi się jednak do śledztwa:
Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi: – Braliśmy pod uwagę zarzut usiłowania zabójstwa. Brak było jednak do tego podstaw zwłaszcza w kontekście opinii wydanej przez biegłego z zakresu medycyny sądowej. Rany miały charakter cięty i nie stanowiły zagrożenia dla życia.
W tej sytuacji podejrzany Wiktor K. usłyszał zarzut dotyczący spowodowania obrażeń ciała, które naruszyły czynności narządów ciała na czas powyżej 7 dni. Grozi za to do 5 lat więzienia.
Decyzją sądu Wiktor D. został aresztowany. Ze względu na stan zdrowia zarówno przesłuchanie przez prokuratora jak i posiedzenie sądu odbyło się w szpitalu. Biegli lekarze orzekli jednak, że może przebywać jedynie w warunkach szpitala więziennego. Został zatem przewieziony do szpitala więziennego przy ul. Kraszewskiego w Łodzi. Podstawą decyzji była obawa ponownego popełnienia przestępstwa.
Biegli psychiatrzy sądowi wydali wstępną opinię jeszcze przed jego przesłuchaniem. Zlecona została kolejna opinia. Kluczowe znaczenie w tej sprawie będzie miało ustalenie, czy podejrzany był poczytalny. Gdyby nie był poczytalny w chwili popełnienia czynu, a stwarzałby zagrożenie dla otoczenia (to ocenią biegli psychiatrzy) jedynym sposobem zakończenia postępowania będzie skierowanie do sądu wniosku o umorzenie postępowania i umieszczenie podejrzanego tytułem środka zabezpieczającego w zamkniętym zakładzie leczniczym.
Prokurator wyjaśnia, że zgodnie z polskim prawem taka osoba nie może ponieść kary. Można najwyżej zdecydować o jej izolacji w warunkach zakładu zamkniętego leczniczego i jej przymusowym leczeniu. – Prokuratura zrobiła wszystko, by pokrzywdzonej zapewnić bezpieczeństwo – zapewnia.
FAKT.PL