To był dla małej Zuzi i jej starszych sióstr: Lindy oraz Sandry najcięższy dzień od śmierci ich mamy Izy Adamik. Kobieta chciała, żeby ich prawnym opiekunem był jej partner Piotr Czyż.
Dzieci traktują go jak ojca, ale on musiał oddać je do pogotowia opiekuńczego w Myszkowie (woj. śląskie). Tak zadecydował sąd. Nie liczyły się łzy dzieci…
Fakt opisuje batalię pana Piotra o dzieci. Już dwa razy miał oddać dziewczynki. – Nie mogłem wykonać nakazu sądu, bo dzieci protestowały – przyznaje mężczyzna. Ale w środę po południu pan Piotr musiał się niestety poddać. Spakował dziewczynki i zawiózł autem do obcych im ludzi.
To było wzruszające pożegnanie. Pan Piotr wziął Zuzię na ręce, a ona wtuliła się, jakby już nigdy więcej nie mieli się spotkać. Ale szloch wybuchł dopiero, gdy weszli do budynku, w którym dzieci będą czekały na rozstrzygnięcie sprawy.
– Dlaczego musimy tu zostać? – mówiły dziewczynki do pana Piotra, który mógł tylko przytulić je na rozstanie. Gdy wyszedł z budynku był bardzo wzruszony. – Dzieci nie potrzebują złotych klamek, tylko ciepła rodzinnego. A to im właśnie odebrano – mówił z bólem serca pan Piotr.
Dlaczego podjęto taką decyzję? – Sąd ma wątpliwości, czy pan Piotr jest właściwą osobą do sprawowania opieki nad dziewczynkami. Nie jest spokrewniony z nimi, nie jest zawodową rodziną zastępczą. Mamy informacje od kuratora, które wywołały niepokój. Nie mogę o nich mówić, ale są pewne sprawy, którym powinien przyjrzeć się prokurator – powiedział Adam Synakiewicz, prezes Sądu Okręgowego w Częstochowie. Pana Piotra zdenerwowały te słowa.
– Co to za insynuacje, nie jestem żadnym zboczeńcem! Nie skrzywdziłem tych dzieci. Szkolę się na zawodowego rodzica zastępczego, mam opinię psychologa, a oni mi kłody rzucają pod nogi. Na tym cierpią tylko dziewczynki! Zrobię wszystko, by zostać ich prawnym opiekunem – mówił z przekonaniem pan Piotr.
Czy tak się stanie, okaże się gdy dziewczynki i pan Piotr przejdą badania w ośrodku psychologicznym. Po nich sąd podejmie ostateczną decyzję.
SE.PL
TO jest trauma dla dzieci ,panstwo ,sady nie maja litosci ,przeciez te dzieci kochaja tego pana ,czy nie ma innej drogi wyjscia aby dzieci byly szczesliwe ,przeraza mnie to,zbulwersowana jestem gdyz zycie tych dzieci przekrecilo sie o 360 stopni ,oddajcie dzieci temu panu to on byl z ich matka i to bylo jej zyczenie aby opiekowal sie dziecmi ,