O księdzu Dariuszu Oko od dłuższego czasu było cicho. Być może dlatego, że ze swoimi szokującymi poglądami wyjechał za granicę. Teraz próbuje nawracać Polonię w Niemczech. W cyklu wykładów przekonuje, że Niemcy seksualizują dzieci, a duńscy farmerzy dorabiają sobie na zoofilii. Najgorsze jest to, że duża grupa wiernych zdaje się w to wierzyć.
Anna Goc i Marcin Żyła to autorzy tekstu „Luter, Hegel, Hitler, gender” w najnowszym wydaniu „Tygodnika Powszechnego”. Jak mówi Żyła w rozmowie w radiu TOK FM, wszystkie zawarte w artykule cytaty pochodzą z kazań i wykładów ks. Dariusza Oko, oraz jego rozmowy z dziennikarzami. Postawili sobie oni za punkt honoru pokazać, jak absurdalne są tezy kontrowersyjnego księdza, którymi próbuje „nawracać” niemiecką Polonię. W jego teorie zdaje się bowiem wierzyć zaskakująco dużo ludzi.
Oto kilka fragmentów z kazań i wykładów ks. Oko:
„Już w przedszkolach w Niemczech dzieci mają być uczone czynności seksualnych. 15-letnie dzieci mają zaprojektować dom publiczny.”
„Niemcy są prymusami w wielu rzeczach. Gdy robią samochód, wychodzi im bmw, mercedes, audi. A gdy robią zbrodnię, wychodzi im Auschwitz. Oni już tak konsekwentnie idą. Gdy robią gender, to rodziców, którzy się na to nie zgadzają, wsadzają do więzień.”
„Obok pedofilii na rozkładzie [przedstawicieli gender studies] jest zoofilia. W Niemczech to jest jeszcze zakazane, ale w Danii nie. Dania to kraj rolniczy, staje się światową stolica zoofilii. Tam przyjeżdżają wycieczki zoofilów np. z Niemiec. Tak sobie farmerzy dorabiają.”
„I to jest jakoś uznawane przez Kościół. Np. arcybiskup Jędraszewski, który będzie teraz gospodarzem w kościele krakowskim, zapraszał mnie na wykłady z gender, bardzo mnie za nie chwalił. Także on był na nich obecny. Jestem szarym pracownikiem Winnicy Pańskiej… Oczywiście nie mógłbym prowadzić działalności bez poparcia kardynała Dziwisza i wielu innych biskupów.”
Jedno ze spotkań, na których postanowili się pojawić dziennikarze, odbyło się w polskiej parafii w Monachium, w miejscu bardzo ważnym dla ks. Oko. – Usłyszeliśmy dwa kazania o ideologii gender oraz długie dwugodzinne wykłady o moralnej zgniliźnie z Zachodu, samym złu i systemie edukacji, którego jedynym celem jest seksualizacja naszych dzieci. Wypisaliśmy te liczby i postawiliśmy część z nich sprawdzić. Jak łatwo się domyślić, okazały się nieprawdą – mówił Żyła w TOK FM.
Władze dziesięciu niemieckich landów przedstawiły twarde dowody na to, że zarzuty ks. Oko są absurdalne. – Prawdą jest, że ostatnio uruchomiono szereg programów edukacji seksualnej, ale celem ich nie jest, jak to chce ks. Dariusz Oko, seksualizacja dzieci. Powód jest bardzo prosty. W ciągu kilku lat do Niemiec napłynęło kilkaset tysięcy dzieci uchodźców, migrantów, głównie z krajów muzułmańskich, gdzie nie ma mowy o równości kobiet i mężczyzn, a homoseksualizm jest karany. Naturalnym zadaniem dla władz jest teraz pokazanie tym dzieciom, że znalazły się w kraju i w kontekście kulturowym, który zupełni inaczej do tych postaw podchodzi i nie będzie tolerował nierówności czy dyskryminacji mniejszości seksualnych. Tego w tych opowieściach ks. Oko oczywiście brakuje. Mamy wrażenie, że właśnie to jest najważniejsze, żeby pokazać kontekst, te współzależności, a nie tylko grzmieć, że nadchodzi samo zło – podkreślił Marcin Żyła.
Duchowny nadal przedstawia siebie jako obrońcę Kościoła przed ideologią gender. Twierdzi, że ma przy tym wsparcie polskich hierarchów. Ks. Oko stwierdził też, że dziennikarze „Tygodnika Powszechnego” są jak agenci (SB), którzy jeżdżą za nim, jak kiedyś za księdzem Popiełuszką. Odważne porównanie…
FAKT.PL