Ile kosztowały limuzyny ministerstwa obrony?

– Samochody kupione na szczyt NATO kosztowały prawie 35 milionów złotych – twierdzą dobrze poinformowane źródła Onetu, mimo że MON na swoich stronach podał dziś inną kwotę. Resort obrony poinformował, że za 37 wozów zapłacił 13,2 milionów złotych.

 -To może być cena za gołe auta bez podatku, serwisu, ubezpieczenia, dodatkowego wyposażenia i zabudowy specjalnej – mówi jeden z naszych informatorów

-W związku z rozbieżnościami, wysłaliśmy do resortu obrony prośbę o ujawnienie dokumentacji finansowej dotyczącej tych zakupów

-Nasze źródła w wojsku twierdzą, że kwoty, które podaje resort są zdecydowanie zaniżone

W piątek Onet poinformował, że MON kupiło 30 luksusowych limuzyn za prawie 35 milionów złotych. Wśród nowo nabytych aut są trzy samochody BMW serii 7, osiemnaście BMW X5. Kupiono też jedenaście aut marki Audi Q7. Zakupu dokonano bez przetargu i kalkulacji kosztów w ramach tzw. specustawy przyjętej przed szczytem NATO. Ustawa ta mówi, że udzielanie zamówień publicznych związanych z organizacją szczytu NATO zostało wyłączone ze stosowania ustawy prawo zamówień publicznych.

Na stronach resortu obrony i wojska trudno zaś doszukać się jakiejkolwiek informacji na temat specyfikacji pojazdów, które wojsko chciało kupić przed szczytem NATO. Brakuje też ogłoszenia o udzielenia zamówienia publicznego.

Ta ostatnia informacja powinna znajdować się na stronie Biuletynu Informacji Publicznej MON. Zakup organizowała Żandarmeria Wojskowa, a nowe wozy trafiły do Oddziału Specjalnego Żandarmerii Wojskowej w Warszawie. Odział ten zajmuje się ochroną ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza.

Wozi też najważniejsze osoby w państwie, jeśli wizytują jednostki wojskowe oraz delegacje zagraniczne. Dlatego samochody tego oddziału Żandarmerii musza być wyposażone i wzmocnione jak wozy BOR-u.

Kraksa w drodze z Torunia

Opinia publiczna zainteresowała się limuzynami, kiedy w ubiegłym tygodniu pod Toruniem doszło do karambolu z udziałem kolumny aut, którymi jechał minister obrony.

Na drodze krajowej nr 10 w Lubiczu Dolnym BMW X5 jadące z ogromną prędkością nie zdążyło wyhamować i uderzyło w auta stojące na czerwonym świetle. W karambolu ucierpiała też limuzyna, czyli BMW serii7, którą podróżował szef MON. Po zdarzeniu minister obrony szybko przesiadł się do ostatniego auta z kolumny, czyli Skody Superb i popędził w stronę Warszawy, by zdążyć na galę tygodnika „wSieci”, podczas której Jarosław Kaczyński został uhonorowany tytułem Człowieka Wolności 2016 r.

Po ujawnieniu przez Onet sprawy zakupu przez MON limuzyn, sprawa była szeroko komentowana przez ekspertów i polityków. W niedzielę odniósł się do niej też wiceminister obrony Bartosz Kownacki. Pytany o zakup 30 limuzyn za prawie 35 milionów złotych podkreślił, że kwotę determinował krótki czas dostaw tych aut. W programie „Kawa na Ławę”, podkreślił tylko, że samochody zostały kupione w „trybie ekstraordynaryjnym”, ponieważ poprzednia ekipa nie przygotowała logistyki przed szczytem NATO.

Dziś jednak resort obrony wystosował komunikat, w którym informuje: „Wszystkie koszty związane z pozyskaniem niezbędnych środków do przewozu i ochrony gości wyniosły 13,2 mln zł. W tej sumie mieści się pozyskanie: 3 BMW 7, 12 samochodów klasy średniej i 22 samochodów zabezpieczających i pomocniczych”. Czyli w sumie 37 aut.

Samochody mogły kosztować znacznie więcej

Nasze źródła w wojsku twierdzą jednak, że kwoty, które podaje resort, są zdecydowanie zaniżone. – Zakup samochodów na szczyt NATO robiła Żandarmeria Wojskowa. Wszystko jest dokładnie udokumentowane. Nie mam pojęcia, skąd dziś w komunikacie wzięła się kwota 13 milionów złotych – mówi jeden z naszych informatorów.

Inny wojskowy, który widział auta, mówi, że kwota z komunikatu jest po prostu wyssana z palca i znacznie zaniżona. Oficer podkreśla, że cena auta zależy od wyposażenia, a na nim nie oszczędzano: skórzane, podgrzewane fotele, audio-wideo, specjalne nawiewy. – Tam są cuda na kiju – mówi. Zamawiający pomyślał też o pakietach serwisowych, szkoleniu i przedłużeniu gwarancji – co jeszcze podnosi koszty.

Trudno się więc dziwić, że kwotą podawaną przez MON zdziwieni są na przykład byli oficerowie Biura Ochrony Rządu, którzy znają rynek motoryzacyjny. Ich zdaniem, jeśli MON kupił ponad trzydzieści aut tej klasy, to powinien za nie zapłacić niespełna 20 milionów złotych, ale tylko za „gołe” wersje. Do tego dochodzi krótki czas dostaw, co zawsze podnosi cenę zakupu, ponieważ luksusowe auta nie stoją na placu u dilera.

Najdroższa jest jednak tzw. zabudowa specjalna. Chodzi m.in. o.: montaż sygnalizacji dźwiękowo – świetlnej dla pojazdów uprzywilejowanych, wzmocnienie drzwi, zamontowanie sejfów i stojaków na broń, czy sejfów na dokumenty. W autach, w których jeżdżą VIP-y z ochroną, konieczna jest też instalacja łączności specjalnej. Do tego dochodzą wzmocnione opony i felgi.

Jak mówi, jeden z byłych funkcjonariuszy BOR-u sama zabudowa specjalna podraża koszt samochodu nawet o pół miliona złotych. – Wartość samego samochodu, to jest nic przy tym, co tam włożono. To robi cenę – podkreśla.

Lecz nawet bez zabudowy specjalnej trudno sobie wyobrazić, że MON kupuje ponad trzydzieści luksusowych, najnowocześniejszych limuzyn za jedyne 13 milionów złotych. – Naprawdę ciężko policzyć to tak, by się zgadzało, ale jeśli rzeczywiście przedstawiciele MON wynegocjowali za te auta taką kwotę, to teraz ci, którzy kupowali samochody przed szczytem NATO powinni negocjować zakupy śmigłowców. Wówczas mielibyśmy na przykład AW101 w cenie Sokoła – komentuje ironicznie Mateusz Multarzyński redaktor naczelny magazynu „Special Ops”.

Dziś Onet wystąpił do ministerstwa obrony o ujawnienie całej dokumentacji związanej z zakupem limuzyn przed szczytem NATO.

Póki co wiemy, że powstał raport o kosztach organizacji szczytu NATO, lecz został utajniony. Dokument nosi klauzulę poufne. Liczymy jednak na to, że resort obrony go odtajni i pokaże opinii publicznej wszystkie dokumenty dotyczące zakupu limuzyn.

EDYTA ŻEMŁA

 

Więcej postów