Wraz z nowym rokiem policjanci z Gryfowa dostali nowe obowiązki. W dzień i w nocy mają czujnie patrolować ogródki działkowe. A na dowód tych patroli wrzucają karteczki z pieczątką komisariatu z wpisaną datą oraz godziną do skrzynek pocztowych zawieszonych na ogrodzeniu. Na pomysł wpadła policja z samorządowcami, którzy mają tam działki.
Gryfów Śląski to nieduża, urocza miejscowość na Dolnym Śląsku. To tutaj znajdują się rodzinne ogrody działkowe „Na Horyzoncie”. Kilka dni przed końcem roku w urzędzie miasta odbyło się spotkanie działkowiczów z komendantem policji Wojciechem Czafurskim, a także z lokalnymi radnymi. Podjęto decyzję, że do pilnowania działek będą zaangażowani miejscowi policjanci. Bo na terenie ogrodów często dochodzi do kradzieży grabi i motyk. Jak policyjne patrole wyglądają w praktyce? – Codziennie dwóch policjantów w godzinach 14-22, a także 22-6, brodząc przez kilkumetrowe zaspy śniegu, krąży po terenie ogródków. Na dowód, że byli na patrolu, muszą wrzucać karteczki z pieczątką komisariatu i wpisaną datą oraz godziną do skrzynek pocztowych zawieszonych na ogrodzeniu. Działek jest ponad sto, a działkowcy, żeby policjantom nie było za łatwo, co jakiś czas zmieniają położenie skrzynek. Do znalezienia wszystkich skrzynek potrzeba ok. 1,5-2 godzin. A w nocy policjanci z Gryfowa mają za zadanie czuwać nad porządkiem w trzech gminach, a nie tylko na działkach – mówi nam anonimowo policjant znający kulisy sprawy.
Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że na terenie działek swoją „posiadłość” ma m.in. radny Arkadiusz Cichoń, który pełni równocześnie funkcję. prezesa tamtejszych ogrodów działkowych. To on był współorganizatorem spotkania, na którym podjęto decyzję o patrolach. – Nie uważam, żeby to było nieetyczne. Policja patroluje działki tak samo jak inne miejsca. Proszę się nie doszukiwać afery i tego, że jako radny wykorzystuję swoją pozycję – powiedział nam Cichoń. Co na to lokalna policja? Po naszych pytaniach nie była już tak „dumna” ze swojego pomysłu. – Musimy się nad tym wszystkim jeszcze raz zastanowić. Bo chyba faktycznie taki sposób patrolowania nie jest najszczęśliwszy – kwituje komendant policji Wojciech Czafurski.
SE.PL