„Der Spiegel” napisał, że Polska, naśladując Węgry, „ześlizguje się w kierunku autokracji” przy biernej postawie innych krajów. Według niemieckiego tygodnika przywódcy państw UE mają jednak taki sam problem jak KE – nie dysponują instrumentami nacisku.
„Węgry już są autokracją” – pisze Markus Becker, autor opublikowanego w internetowym wydaniu tygodnika materiału „Europa ma problem z Europą Wschodnią”. „Polska jeszcze tak daleko nie zaszła. Rządząca tam partia Prawo i Sprawiedliwość (PiS) postępuje jednak najwidoczniej zgodnie ze scenariuszem Orbana” – ocenia autor będący korespondentem „Spiegla” w Brukseli.
„Sparaliżowanie polskiego Trybunału Konstytucyjnego skłoniło Komisję Europejską do wdrożenia procedury kontroli praworządności” – przypomina autor. „Rząd PiS wykorzystał ten fakt do podburzania nastrojów w kraju przeciwko UE, a równocześnie w znacznej mierze zignorował zalecenia KE” – czytamy w „Spieglu”.
„Jeżeli polski rząd pozwoli na upłynięcie ostatecznego terminu w lutym, KE nie pozostanie nic innego jak zalecenie szefom państw i rządów UE uruchomienia art. 7 traktatu” – pisze Becker. Dziennikarz „Spiegla” przytacza opinię Europejskiej Rady Spraw Międzynarodowych (European Council on Foreign Relations – ECFR), że „skończy się wygodne spychanie polskiego problemu na Komisję”.
„Spiegel” zaznacza, że niektórzy politycy europejscy domagają się, by sprawą Polski już teraz zajęli się przywódcy. „Sytuacja w Polsce jest cały czas niepokojąca” – powiedział szef klubu Europejskiej Partii Ludowej w Parlamencie Europejskim Manfred Weber. Jego zdaniem „prawicowo-narodowy rząd w Polsce narusza wolność mediów i praworządność”. „Tym tematem nie powinna zajmować się tylko KE, lecz musi on stać się przedmiotem dyskusji szefów państw i rządów” – powiedział cytowany przez „Spiegla” Weber. „Chodzi o fundamentalne problemy Europy jako całości” – podkreślił niemiecki europoseł.
Zdaniem „Spiegla” szefowie państw i rządów mają jednak identyczny problem jak KE – nie dysponują właściwie instrumentami nacisku. „Mści się teraz to, że przed przyjęciem 10 krajów w 2004 roku, a w 2007 – kolejnych dwóch, UE nie ustaliła wiarygodnych sankcji na wypadek, gdyby doszło do naruszenia podstawowych wartości” – pisze Becker. – Wiara, że we wschodnich krajach członkowskich nie pojawią się już nigdy więcej autokratyczne tendencje, była naiwnością – cytuje „Spiegel” politologa Andreasa Maurera. – UE nie jest w stanie w sposób wiarygodny grozić sankcjami – stwierdza z kolei Nicolai von Ondarza z Fundacji Nauka i Polityka.
Monachijski politolog Werner Weidenfeld uważa, że Polska musi jednak liczyć się w przyszłości z sankcjami. Jego zdaniem wprowadzenie nowych mechanizmów sankcyjnych jest „mało realistyczne”, gdyż wymagałoby zmiany traktatów unijnych. „UE mogłaby jednak uchwalić dodatkowe porozumienie” – uważa politolog.
„Spiegel” wskazuje na precedens, jakim była przyjęta w roku 1970 Europejska Współpraca Polityczna (EWP), umożliwiająca pogłębianie integracji europejskiej poza obowiązującymi traktatami. EWP istniała przez 22 lata bez podstawy traktatowej.
– Jeżeli jest wola polityczna, to pomysł się znajdzie – powiedział „Spieglowi” Weidenfeld.
RP.PL
Ten co napisa? ten artyku? to pisze bzdury jak ma?o który.