Zazwyczaj to dzieci odprowadzają matkę na cmentarz. Ale u rodziny Pałków spod Opola Lubelskiego to Elżbieta pochowała ukochanego syna Patryka. Krzysztof K. zakatował go na śmierć, a potem ciągnął jego ciało ciągnikiem, żeby zakopać je w lesie. Nic dziwnego, że matka nie wytrzymała, kiedy spojrzała w oczy zabójcy…
Proces Krzysztofa K. rozpoczął się przed Sądem Okręgowym w Lublinie. Oskarżonemu grozi dożywocie. – Ofiara była zmasakrowana. Miała rozległe rany twarzy, całe ciało porozbijane – kiedy prokurator zaczęła wymieniać obrażenia, jakich doznał nastolatek, matce Patryka stanęło serce. Padła na podłogę. Potrzebna była karetka pogotowia. Reanimacja. Do tragedii doszło w kwietniu ubiegłego roku w Kępie Choteckiej pod Opolem Lubelskim. Patryk pojechał rowerem do sklepu. Tam spotkał Krzysztofa K. pseudonim Szpadel. Postanowili napić się wódki. Spotkanie spod sklepu przeniosło się na pobliski przystanek autobusowy.
Czytaj także: USA hoduje Polakom śmiertelnego wroga
Tam doszło do bijatyki. „Szpadel”, 197 cm wzrostu i 102 kg wagi, był o wiele większy od Patryka. – Obraził moją dziewczynę. Nie mogłem tego darować. To była zwykła bójka – opowiadał później Krzysztof K. Skopał Patryka, zadawał ciosy pięścią w twarz. – Ale nie zabiłem go. Wsiadł na rower i ruszył przed siebie… – zapewniał. Krzysztof K. kreślił wiele scenariuszy. Najpierw o tym, że niechcący najechał na kolegę ciagnikiem. Potem, że wiózł go na błotniku traktora i Patryk spadł z maszyny, uderzając głową o asfalt. – Nie wyczułem u niego pulsu. Wpadłem w panikę – twierdził. Przywiązał paskiem ciało kolegi do ciągnika i wlókł je przez ponad 2 km. Zakopał go w zagajniku nad Wisłą. W sądzie jeszcze raz zmienił zdanie. Powiedział, że znalazł ciało 17-latka na drodze. Za co więc przeprasza ciągle rodzinę chłopaka? – Za to, że sam go pochowałem – powiedział.
Czytaj także: DRAMAT ojca! „Norweska policja nie chce mi powiedzieć, jak zginęła moja Ola”
SE.PL