Niemiecki dziennik „Bild” opublikował mapę, na której wyraźnie widać jak polski kierowca Łukasz Urban powstrzymał morderczy rajd islamskiego terrorysty między świątecznymi straganami w Berlinie.
Na grafice widzimy Breitscheidplatz z zaznaczonymi na żółto straganami. Między nimi jest przejście, na którym znajdowało się w tym czasie wielu przechodniów. Zamachowiec planował prawdopodobnie wjechać na nie porwaną polską Scanią i pędząc z dużą prędkością miażdżyć ludzi tak długo jak się da, żeby ofiar było jak najwięcej.
Podobny scenariusz miał zresztą wcześniejszy zamach w Nicei, gdzie kierowca ciężarówki jechał przez bardzo długi odcinek, zabijając kolejnych przechodniów. Tunezyjskiemu terroryście w Berlinie udał się jednak tylko początek tego ataku – wjechanie na pieszą alejkę. Na grafice widać wyraźnie, że chwilę potem ciężarówka nagle skręca, taranuje stragany i zatrzymuje się.
Możemy próbować zrekonstruować, co się wtedy działo w kabinie. Porwany polski kierowca, o którym wiemy, że był już w tym czasie ranny (może udawał nieprzytomnego, albo rzeczywiście na pewien czas stracił przytomność?) nie wiedział jaki jest plan terrorysty.
Zorientował się kiedy ten wjechał w alejkę. Wtedy zapewne chwycił za kierownicę i gwałtownie skręcił na stragany, dźgany w tym czasie nożem przez terrorystę, który następnie go zastrzelił. Kontynuowanie zamachu było już jednak niemożliwe – ciężarówka utknęła w straganach. Terrorysta wyskoczył z kabiny i uciekł.
Gdyby Polak nie podjął tej rozpaczliwej, ale jednak skutecznej próby powstrzymania go, ofiar byłoby o wiele więcej niż 12. Ciężarówka przejechałaby bowiem pędem czterokrotnie dłuższy odcinek zatłoczonej alejki i nie wiadomo gdzie dalej by się skierowała.
Widać wyraźnie, że ten akurat terrorysta nie zamierzał dokonać ataku samobójczego i zginąć na miejscu. Miał broń, jak ten w Nicei, ale nie został, żeby strzelać do policji – wolał uciec. Jak na islamskiego zamachowca chcącego zginąć „w imię Allaha” było to zachowanie dość nietypowe. Również Państwo Islamskie tym razem przyznało się do zamachu z dużym opóźnieniem.
Stąd nie można wykluczyć, że plan terrorysty był o wiele bardziej perfidny i po to właśnie był mu potrzebny w kabinie nieprzytomny Polak. Po dokonaniu zbrodni i ucieczce w jakiś zaułek mógł chcieć szybko przeciągnąć Polaka na miejsce kierowcy, a sam uciec.
Policja znalazłaby za kierownicą polskiego kierowcę. Można sobie tylko wyobrazić, co by to oznaczało dla relacji niemiecko – polskich, a przede wszystkim jaka wrzawa medialna podniosłaby się na Zachodzie pod hasłem, że nie tylko muzułmanie, ale także Polacy to terroryści. Byłby to doskonały argument dla lewaków, że obecna fala terroryzmu ma nie tylko podłoże imigracyjno – islamskie.
Skorzystałaby na tym także Rosja, której ambasador został zastrzelony w Stambule zaledwie kilka godzin wcześniej. Przekaz Moskwy do Niemiec i Europy byłby następujący: Polacy to tacy sami fundamentaliści i szaleńcy jak islamiści, nie można im ufać, Rosja i Niemcy mają wspólny problem i tylko wspólnie mogą powstrzymać „ekstremizm”. Ale najpierw trzeba oczywiście znieść sankcje.
Dodajmy, że prezydent Władimir Putin powiedział to zresztą w zmodyfikowanej wersji w czasie piątkowej konferencji prasowej podsumowującej mijający rok: zachodnie sankcje przeciwko Rosji przeszkadzają we wspólnej walce z terroryzmem.
To oczywiście tylko hipoteza, ale czy aby na pewno nieprawdopodobna? Jedno nie ulega natomiast wątpliwości – Łukasz Urban zapłacił życiem za uratowanie co najmniej kilkudziesięciu ludzi w Berlinie. Być może także za uratowanie międzynarodowej reputacji Polski.
37-letni polski kierowca pozostawił żonę i 17-letniego syna. Szkoda, że kanclerz Angela Merkel nie zdobyła się na żadne słowo wdzięczności pod adresem Polaka, który uratował życie tylu jej rodaków.
Miejmy nadzieję, że przynajmniej dopilnuje ona śledztwa w sprawie dziwnego przetrzymania tego dnia polskiego kierowcy w niemieckiej bazie, co zmusiło go do pozostania w Berlinie, a terrorystom umożliwiło porwanie go wraz z ciężarówką.
Przypomnijmy, że w piątek tunezyjski zamachowiec z Berlina zginął koło dworca w Mediolanie w czasie strzelaniny z policją. Jak pomimo kontroli na granicach przedostał się z Niemiec do Francji, a stamtąd do Włoch – to już materiał na kolejne śledztwo.
REPORTERS.PL