Sławomir K. z Borków (woj. mazowieckie) nie mógł pogodzić się z myślą, że Paweł J. od ośmiu lat żyje z jego córką Eweliną bez ślubu. Chciał, by młodzi pobrali się, bo przecież mają dwójkę małych dzieci. Dyskusja o problemie przerodziła się jednak w krwawą awanturę.
Wściekły Sławomir chwycił za nóż i dźgnął Pawła w tętnicę, a ten wykrwawił się na śmierć.
Paweł J. był spokojnym człowiekiem. Z Eweliną związał się osiem lat temu. Pracował na budowach w Warszawie, a do konkubiny i dzieci przyjeżdżał na weekendy. Para doczekała się dwójki udanych pociech – Natalki i młodszego od niej o trzy lata Dawidka. To, że żyją bez ślubu, spędzało jednak sen z powiek mieszkającemu po sąsiedzku ojcu dziewczyny – Sławomirowi K. Tragicznego dnia wezwał on niedoszłego zięcia na rozmowę na temat zalegalizowania związku.
Żeby rozmowa się kleiła, panowie kupili pół litra wódki. Mimo to, kiedy Sławomir zapytał Pawła, czy ten w końcu ożeni się z jego córką, przyszły zięć ani myślał podawać termin. Odburknął tylko, że to jego sprawa. Wtedy najpierw doszło do ostrej wymiany słów, a później mężczyźni zaczęli się szarpać. Wściekły Sławek chwycił nagle kuchenny nóż i dźgnął nim Pawła w szyję. Z tętnicy mężczyzny trysnęła krew. Przerażona Ewelina przybiegła na miejsce, by ratować konkubenta, wezwano też pogotowie, ale zanim na miejsce przybył lekarz, Paweł zmarł.
– Prowadzimy postępowanie w sprawie zabójstwa – mówi Krystyna Gołąbek z Prokuratury Okręgowej w Siedlcach. Wiadomo, że Sławomir K. podawał kilka wersji zdarzenia i wszystko zrzucał na brak pamięci po alkoholu. Ostatecznie jednak został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu dożywocie.
Dramatu, który zgotował swojej rodzinie, nie da się ani wybaczyć, ani zapomnieć.
– Kocham syna, ale to przez niego na świecie pozostały dwie maleńkie sieroty Natalka i synek Dawid. Powinien zgnić w więzieniu – rozpacza Sabina Krążała z Borek (mazowieckie), matka mordercy.
SE.PL