Przez miłosny zawód polała się krew. Robert M. nie mógł znieść tego, że jego ukochana odeszła z młodszym i rzucił się z nożem na Krzysztofa B. Czy namiętność to dobre usprawiedliwienie dla chęci mordu?!
– Nie chciałabym już go nigdy spotkać. Uważam, że to niebezpieczny dla otoczenia człowiek – tak o swoim byłym chłopaku, Robercie M. mówi Beata S. z Głowna. Byli parą przez pół roku.
– Z początku bardzo o mnie dbał, ale z czasem zaczęłam zauważać, że jest bardzo zaborczy. Wielokrotnie zdarzało mu się mówić, że jestem tylko jego, a jeśli kiedyś odejdę do innego, on go zabije – mówi Beata S.
Nie sądziła, że ukochany tak szybko spełni groźby. Stało się to, gdy poznała Krzysztofa B. – Mój były chłopak nie mógł się z tym pogodzić, wywoływał awantury – mówi kobieta. W upalny dzień 9 sierpnia 2015 r. Robert M. poszedł na plażę. Miał przy sobie nożyk wędkarski i klucz francuski. Na plażę wybrała się też Beata ze swoim Krzysztofem. Kłótnia wybuchła bardzo szybko. Robert chwycił nóż i trzy razy dźgnął Krzysztofa. Dwa ciosy zadał w plecy.
Świadkowie widzieli jak unosi ręce do góry w geście triumfu i ucieka. Zabarykadował się, a policjantom zagroził, że odkręcił butlę gazową i wysadzi zaraz wszystkich w powietrze. Gdy wyszedł na werandę, został obezwładniony i wtrącony do celi.
Teraz odpowiada za usiłowanie zabójstwa Krzysztofa B. i grożenie policjantom. Nie przyznaje się. – Gdybym chciał go zabić, to bym celował w serce albo w gardło – mówił oskarżony. – Ubolewam, źle zrobiłem, ale działałem w emocjach.
40-latek twierdzi, że uciekł, bo chciał się zabić odkręcając butlę z gazem. Pytany o swoją miłość udaje, że nie ma pretensji do rywala. – Ja ją kochałem i nie miałem pretensji, że odeszła, bo nie miałem z niej pożytku. Ona chciała tylko leżeć i pachnieć.
Krzysztof B. do dziś leczy się po ataku nożownika. Ostrze złamało mu krąg piersiowy kręgosłupa, a to spowodowało niedowład nóg. Zraniony nie pojawił się w sądzie. Jego rywal za kratami może zostać do końca życia.
FAKT.PL