Rząd lada dzień zdecyduje o tym, czy wprowadzić jednolitą daninę, czy też zostawić obecne stawki PIT, a podnieść tylko kwotę wolną od podatku. I to do 8 tys. złotych rocznie. Ale nie dla najbogatszych, bo oni mieliby w ogóle stracić prawo do korzystania z kwoty wolnej!
Przez ostatnie miesiące w rządzie trwały prace nad jednolitą daniną, która miałaby łączyć PIT, stawki ZUS i NFZ. Najmniejsza jej stawka miałaby wynosić 19,52 proc., najwyższa – ok. 40 proc. Sprawa rozbija się jednak o osoby prowadzące firmy, bo nie wiadomo według jakich zasad oni mieliby się rozliczać.
Dlatego premier Beata Szydło przyznała w zeszłym tygodniu, że możliwe, że rząd z jednolitej daniny zrezygnuje. W zamian miałby podnieść kwotę wolną od podatku. Dziś wynosi ona 3091 zł. PiS obiecywało podniesienie jej dla wszystkich do 8 tys. zł, ale w tej chwili nie może sobie na to pozwolić – to koszt ok. 20 mld zł rocznie. Jak dowiedział się Fakt, w rządzie rozpatrywany jest więc inny scenariusz.
– Kwota wolna mogłaby zostać podniesiona tylko osobom z najniższymi dochodami. Przy średnich zarobkach wynosiłaby tyle, co teraz, za to przy zarobkach rzędu 10-11 tys. zł wynosiłaby 0 zł – mówi nam jeden z ministrów.
– Dla osób, które zarabiają więcej nie powinno być kwoty wolnej od podatku – przyznał w niedzielę w wywiadzie dla PAP wicepremier Mateusz Morawiecki. Taka reforma kosztowałaby tylko ok. 1,5 mld zł rocznie. Tylko czy można będzie uznać ją, za spełnienie obietnicy PiS z kampanii?
MATEUSZ MORAWIECKI