Pomimo prób zablokowania przez Polskę projektu Nord Stream-2 i energicznych protestów ze strony Ukrainy, Europa szuka sposobu, by sfinansować budowę rurociągu – PISZE „DER STANDARD”.
Warszawa i Kijów sprzeciwiają się realizacji tego projektu, bo nie chcą stracić dochodów pochodzących z opłat za tranzyt rosyjskiego gazu poprzez swoje terytorium. Dlatego władze tych krajów próbują przeszkodzić w budowie Nord Stream-2.
Polski Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) nie pozwolił austriackiemu OMV i czterem innym koncernom energetycznym powołać do życia wraz z Gazpromem nowej spółki. Austria jednak znalazła wyjście awaryjne. Wielu analityków zgadza się z tym, że OMV i być może Shell, Wintershall, Uniper oraz Engie zdołają przeforsować budowę gazociągu, pożyczając pieniądze.
— W taki sposób można zapewnić projektowi środki w wysokości około 10 miliardów euro – pisze gazeta. Jeśli Rosji uda się wdrożyć do eksploatacji gazociąg już w 2019 roku, będzie to prawdziwa niespodzianka. Kijów i Warszawa nie poddają się. W piątek na konferencji w Wiedniu przedstawiciele Polski i Ukrainy znowu podzieli się swoimi obawami, że wraz z pojawieniem się nowego rurociągu wpływ Rosji na Europę „będzie zbyt duży”. Wcześniej ukraińska Rada Najwyższa apelowała do krajów UE, Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego, by zablokowano budowę gazociągu z pominięciem Ukrainy.