Szokujący finał małżeńskich nieporozumień. Jacek B. spod Limanowej w Małopolsce chciał otruć własną żonę. Miała to być zemsta za to, że Katarzyna T.-B. wyrzuciła go z domu. Jacek B. kilka razy, gdy był z wizytą u dzieci, dosypał żonie do słoika z kawą trutkę na szczury i leki psychotropowe. Na szczęście czujna kobieta w porę zwietrzyła podstęp.
Katarzyna jak co dzień piła ulubioną kawę, kiedy zorientowała się, że napój dziwnie smakuje. Wylała więc ją do zlewu. Sytuacja powtórzyła się kilka razy i kobieta nabrała podejrzeń, że napój albo sie zepsuł, albo, że… ktoś próbuje ją otruć. Zajrzała do puszki z kawą i zauważyła tam dziwne różowe granulki. Natychmiast zadzwoniła na policję. Okazało się, że podejrzane specyfiki do napoju dodał jej mąż.
Mężczyzna przyznał się, że dosypywał żonie do kawy, a nawet do śmietanki w proszku, trutkę na szczury i różne lekarstwa. Tłumaczył, że miał żal do niej, za to, że wyrzuciła go z domu. Jacek jest drugim mężem Katarzyny. Pierwszego straciła w wypadku samochodowym. Wspólnie wychowywali swoje dzieci oraz synka kobiety z pierwszego małżeństwa. Niestety po ośmiu latach ich relacje zaczęły się psuć, coraz częściej dochodziło do kłótni i nieporozumień. W końcu Jacek B. wyprowadził się do rodzinnego domu.
Po zatrzymaniu przekonywał policjantów, że nie chciał zabić swojej partnerki. Zapewniał, że jest to bezpieczne, bo taka mieszankę testował na sobie i mu nie zaszkodziła. Miał jedynie problemy żołądkowe i biegunkę. Chciał, żeby żona doświadczyła tego samego, a później miał zamiar wyrzucić zatrutą kawę. Jacek B. dobrowolnie poddał się karze ograniczenia wolności polegającego na obowiązku wykonywania prac społecznych. Otrzymał też dozór policyjny i dwa razy w tygodniu musi się stawiać na komisariacie. Nie może również zbliżać się do żony i dzieci.
FAKT.PL