Przebojowy premier Węgier namawiał do rozważenia nad formami współpracy z Rosją. W obszernym wywiadzie ocenił też politykę USA oraz sprzeciwił narzucaniu swojemu państwu polityki przyjmowania imigrantów.
Wywiad z Viktorem Orbánem został opublikowany przez dziennik „Polska. The Times”. Węgierski lider udzielił go w Bawarii gdzie gościł 21 października na zjeździe rządzącej tym landem konserwatywnej Chrześcijańskiej Unii Społecznej (CSU).
Orbán podkreślał, że Węgry potrafią sobie poradzić z zalewem nielegalnych imigrantów – „Dopuszczamy pomoc, ale nie prosimy o nią”. Mówił o genezie problemu – „Problem powstał wówczas przez to, że przybysze uważali siebie za zaproszonych przez Niemcy. Mieli poczucie, że są oczekiwani i chętnie widziani w Niemczech. Cytowali Angelę Merkel i pokazywali selfie, które robiła z uchodźcami”. Jednocześnie uznał, że to właśnie zamknięcie granic przez Węgry uchroniło Niemców i Austriaków przed kolejnymi falami migrantów. Jak tłumaczył: „nie możemy dopuścić do rozprzestrzeniania się anarchii […]Cywilizacja wywodząca się z chrześcijaństwa i cywilizacja islamska nie pasują do siebie. […] To nie jest kwestia polityczna, lecz realizm życiowy. Do tego dochodzi kolejny aspekt: muzułmanie rodzą dużo dzieci, więcej niż Europejczycy. My, Europejczycy, stawiamy siebie ponad wszystko, nawet ponad dzieci. Jeżeli przyjmiemy dużą liczbę muzułmanów, to na podstawie prostej matematyki można obliczyć, jak nasz kraj będzie wyglądał za 20 lat”. Według węgierskiego premiera zachodnioeuropejscy politycy nie planują swojej polityki w perspektywie dłuższej niż jedna kadencja, dlatego godzą się na przyjmowanie mas imigrantów z innych kręgów kulturowych, bez myślenia o konsekwencjach.
„Niemcy mają prawo, aby tak czynić. My, Węgrzy, natomiast postrzegamy siebie całkowicie inaczej. Nie jesteśmy krajem napływowym i takim nie będziemy. Pytanie jest: Mamy prawo do takich decyzji? Moim zdaniem nikt nie może nas zmusić, aby stać się krajem napływowym. Węgrzy tego nie chcą” – Orbán tłumaczył swoje stanowisko, dodając – „Jeżeli ktoś na jednym poziomie decyduje o wpuszczeniu emigrantów do kraju, to skutków tego nie można rozdzielać na inne kraje. Berlin odpowiada za skutki swojego działania i nie może delegować skutków drogą okrężną przez Brukselę na innych”. Przypomniał też, „że stare i bogate kraje członkowskie UE zarabiają na Węgrach i na Węgrzech bardzo duże pieniądze”, nie ma więc sensu przymuszać Węgrów do szczególnego rodzaju wdzięczności za przynależność do UE. „Węgry wydają olbrzymią kwotę na ochronę zewnętrznej granicy europejskiej – dla możliwości Węgier, co najmniej tyle samo, ile Niemcy na emigrantów. To duże obciążenie finansowe, a za to dostajemy z Unii jakieś zaskórniaki” – według niego zachodni politycy powinni to odbierać jako „solidarność”.
Mimo tego Orbán wypowiadał się kurtuazyjnie o kanclerz Angeli Merkel mówiąc o jej „nieocenionych zasługach”. Generalnie uznał „kluczową rolę” kanclerzy Niemiec w procesach politycznych jakie mają miejsce w Europie. Ciepłe słowa znalazł dla obu poprzedników Merkel: Gerharda Schroedera i Helmuta Kohla.
Orbán konstatował wielką zmianę w uwarunkowaniach geoekonomicznych globu –„Era atlantycka się skończyła, stajemy u progu epoki Pacyfiku – cztery z pięciu największych gospodarek rozwija się w obszarze Pacyfiku, światowy handel przyszłości będzie się odbywał w obszarze Pacyfiku. Europa zbyt mało czyni, aby móc pozostać konkurencyjną również w przyszłości”. Jako model polityki gospodarczej i socjalnej przedstawił teorię Ludwiga Erharda wpisujące się w nurt ordoliberalizmu.
Węgierski premier odrzucił możliwość opuszczenia czy wyrzucenia jego państwa z Unii Europejskiej – członkostwo w niej uznał za „niezachwiane”. Zapytany o politykę wobec Rosji opowiedział się za współpracą z Moskwą – „Musimy prowadzić politykę, w której duże siły na tym świecie same z siebie będą zainteresowane odniesieniem sukcesu przez Europę. Do tego potrzebna jest mądra, przemyślana współpraca – również z Rosją i Władimirem Putinem”. Przyznał, że „Taki sposób myślenia jest dzisiaj w Europie w mniejszości”, ale wyraził też nadzieję, iż „uda się stworzyć z mniejszości większość”. Orbán odniósł się przy tym do obaw „niektórych państw” wśród których wymienił „przykładowo Polska i kraje bałtyckie”. Odrzucają te obawy przywódca Węgier stwierdził – „Musimy szanować ich stanowisko – i im pomóc, aby czuły się bezpiecznie militarnie. Jednocześnie nie mamy na Węgrzech takiego wrażenia, że nasze bezpieczeństwo byłoby zagrożone ze strony Rosji. Rosja nie ma takiej siły, aby szukać militarnego konfliktu z NATO”.
Odpowiadając na pytanie o wybory prezydenckie w USA Orbán przyznał, że ich wynik będzie miał duży wpływ na nas”. Proponował by brac pod uwagę zapowiedzi obu kandydatów w zakresie polityki zagranicznej USA. „Dwa aspekty obecnej polityki zagranicznej USA są dla nas bezsporne. Po pierwsze: Ameryka wspiera światowe procesy migracyjne. Zamiast pracować nad tym, aby wszyscy zostali tam, gdzie jest ich ojczyzna, oceniają światowe przetasowania jako coś pozytywnego lub przynajmniej naturalnego. Dlatego nie chcą powstrzymać emigracji, lecz nią zarządzać jak menedżer. Demokraci i Hillary Clinton zaliczają się do tych menedżerów”. Skrytykował też amerykańską politykę „eksportu demokracji, która prowadziła według węgierskiego polityka do „destabilizacji całych regionów – z poważnymi w skutkach konsekwencjami, jak śmierć, cierpienie i emigracja. A ponadto, w wyniku demokratycznych wyborów, do władzy dochodziły często antydemokratyczne i ekstremistyczne siły. Wiara w eksport demokracji jest arogancka, gdyż nie uwzględnia kulturalnych struktur w regionach. Czy nam się podoba, czy nie: to kultura określa strukturę polityczną”. Węgierski premier zaznaczył, że Donald Trump w przeciwieństwie do Hilary Clinton nie „bierze w obronę” tej polityki.
POLSKATIMES.PL/KRESY.PL
Pozazdro?cic takiego Premiera, To prawdziwy Europejczyk
Prawdziwy Obywatel Europy , pozazdroswcic tylko takiego premiera