Wystarczyło rozdzielić ścieżki dźwiękowe, oczyścić dźwięk i wyciszyć szumy, by uzyskać nowy, niepublikowany dotąd zapis z kokpitu prezydenckiego Tupolewa. Do nowych nagrań dotarł portal TVN24.
– Będziemy próbować do skutku – mówi na nich dyrektor protokołu dyplomatycznego. Nowy zapis z Tupolewa to duży problem dla PiS i jego ekspertów, którzy najpierw sugerowali zamach, jako przyczynę katastrofy a ostatnio problemy techniczne maszyny.
Nagranie jest zapisem ostatnich 38 minut lotu Tupolewa. Dokładny zapis udało się uzyskać dzięki rozdzieleniu ścieżek dźwiękowych z mikrofonów radia dowódcy, drugiego pilota, a także mikrofonów z kokpitu. Dzięki nowemu sposobowi odczytu, udało się wydobyć ok 30-40 proc. więcej nagrania.
Z nagrania wynika, że kilkanaście minut przed katastrofą samolotu załoga dowiedziała się o złych warunkach pogodowych na lotnisku w Smoleńsku. Ostrzeżenie o mgle padło dokładnie 16 minut przed uderzeniem Tupolewa w ziemię.
Z załogą Jaka, który wcześniej wylądował w Smoleńsku rozmawiał drugi pilot Tu154-M. – Artur, jestem – mówi. – No witamy ciebie serdecznie. Wiesz co? Ogólnie rzecz biorąc, to pi…a tutaj jest. Widać jakieś czterysta metrów około i na nasz gust podstawy są poniżej pięćdziesięciu metrów grubo – poinformował dowódca Jaka-40. – A wyście wylądowali już? – pyta drugi pilot Tu154-M. – Nam się udało tak w ostatniej chwili wylądować. No, natomiast powiem szczerze, że możecie spróbować jak najbardziej. Dwa APM-y są, yy, bramkę zrobili. Tak że możecie spróbować, ale jeżeli wam się nie uda za drugim razem, to proponuję wam lecieć na przykład do Moskwy albo gdzieś – zaproponowała załoga Jaka.
Następnie piloci informują dyrektora protokołu dyplomatycznego, że spróbują podejść do lądowania, ale „prawdopodobnie nic z tego nie będzie”. – Będziemy próbować do skutku – odpowiada dyrektor. Do lądowania zachęca też jedna osoba postronna, jak twierdzą niektórzy eksperci był to dowódca sił powietrznych.
Piloci ponownie łączą się z załogą Jaka. -Arek, teraz widać dwieście – mówi dowódca Jaka.
Załoga decyduje się jednak na lądowanie. Samolot się zniża.
– 400 metrów – mówi nawigator.
– Ktoś tu zawinił – dodaje inny głos.
– Mówisz do widzenia – mówi drugi pilot.
– Nieee, ktoś za to beknie – dodaje dowódca.
– Pomysły! – kwituje dowódca sił powietrznych.
Kilkanaście sekund później rozpoczyna się odliczanie. – Dochodź wolniej – mówi drugi pilot. Samolot spada jednak coraz szybciej. – Ku…a mać! – kwituje dowódca. Chwilę później samolot uderza w ziemię.
Do tej pory powstało kilka wersji stenogramów z kokpitu prezydenckiego Tupolewa. Ostatnią, rok temu opublikowało radio RMF-FM.
Nowy zapis z Tupolewa to duży problem dla PiS i jego ekspertów, którzy najpierw sugerowali zamach, jako przyczynę katastrofy, a ostatnio problemy techniczne maszyny. Te hipotezy nie pokrywają się z ujawnionym zapisem. Nie ma w nim odnotowanych np. żadnych wybuchów, o których mówili eksperci Antoniego Macierewicza.
FAKT.PL
Który z kolei zapis bo by?o ich kilka
Przez 6 lat nie mogli tego ods?ucha??
A mo?e szukali dublera z podobnym g?osem?
od pocz?tku mówi?em ze to b??d pilota i burdel w organizacji jak to w wojskuk znam to z autopsjii Banialuki dotychczasowe min, Maciarewicza tu zadyma aby ukry? prawd? Andronina w zasadzie mia?a racj?
„Potrzebne szubienice by uratowa? Polsk?” W 1919 roku premier Ignacy Paderewski kaza? wystawi? trzy szubienice na Placu Saskim w Warszawie, ku przestrodze grabarzom Polski. Drzewa tych szubienic podzia?a?y zbawiennie. Mamy w Ojczy?nie jeszcze du?o drzew na szubienice dla beneficjentów Okr?g?ego Sto?u afer bankowych, prywatyzacyjnych, zdrajców wtr?caj?cych Polsk? do grobu. Wróg który by? wczoraj w 1939 roku jest dzisiaj ten sam