Posmoleńskie czystki Macierewicza. Psycholog lotniczy badający tragedię przeniesiony do czołgistów

Szef Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej Płk dr Olaf Truszczyński został przeniesiony do… wojsk pancernych w Żaganiu. Powód? Po katastrofie oceniał stan psychiczny pilotów tupolewa, który rozbił się w Smoleńsku.

 Płk dr Olaf Truszczyński z powodu „ważnych aspektów społecznych” będzie teraz dowodzić batalionem w 11. Dywizji Kawalerii Pancernej w Żaganiu, choć jest jednym z najwybitniejszych specjalistów od psychologii lotniczej i autorem wielu prac naukowych poświęconych zachowaniu pilotów w warunkach stresu – informuje „Gazeta Wyborcza”. W rządowej komisji Jerzego Millera kierował podkomisją lekarską, która pisała o „pośredniej presji”, którą mógł wywierać na załogę pojawiający się w kokpicie prezydenckiego samolotu generał Andrzej Błasik.

– Oczywisty absurd i represja. To fachowiec wąskiej specjalizacji, czołg widział chyba tylko na defiladzie – powiedział dziennikowi znajomy pułkownika. Z nieoficjalnych informacji wynika, że postawiony przez taką decyzją przełożonych Truszczyński, złożył prośbę o odejście z wojska.

To nie pierwsze takie działania podejmowane wobec ekspertów, którzy badali przyczyny smoleńskiej tragedii. Jak pisaliśmy pod koniec marca, policja weszła do mieszkań kolejnych ekspertów smoleńskich płk. Roberta Latkowskiego i Andrzeja Artymowicza, którzy zidentyfikowali gen. Andrzeja Błasika na nagraniu z tupolewa. Podczas przesłuchań pytano ich, kto konkretnie rozpoznał głos nieżyjącego dowódcy Sił Powietrznych.

„Gazeta Wyborcza” kilkanaście dni wcześniej poinformowała, że w lutym doszło do przeszukania w domu dr. hab. Adama Tarnowskiego, naukowca z Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej. To kolejny współautor stenogramu, w którym znalazły się kwestie przypisane nieżyjącemu dowódcy Sił Powietrznych.

Spór o gen. Błasika trwa od 2010 roku. Najpierw jego obecność w kokpicie publicznie zasugerował płk Edmund Klich. Później te informacje znalazły się w raportach MAK oraz komisji Jerze Millera. W grudniu 2011 roku pojawiła się ekspertyza krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych, która nie potwierdziła obecności głosu generała. Ostatnia z opinii biegłych – jej współautorami są właśnie Artymowicz, Latkowski i Tarnowski – stwierdza, że dowódca sił powietrznych znajdował się w kabinie w ostatniej fazie lotu.

Dowódca według ekspertów wypowiedział następujące kwestie:

„Faktem jest, że my musimy to robić do skutku” (przy tej wypowiedzi umieszczono znak zapytania – PAP), „Po-my-sły!” i „zmieścisz się śmiało”. Generał miał też w ostatniej fazie lotu podawać wysokość, na jakiej znajduje się samolot – o godzinie 8:40:24 – „230 metrów” oraz 8:40:42 – „100 metrów”.

NEWSWEEK.PL

 

Więcej postów