Okazuje się, że szef Biura Ochrony Rządu Andrzej Pawlikowski ma do swojej prywatnej dyspozycji… pancernego służbowego land rovera, którym jeździ z domu do pracy. Taki nowy samochód kosztuje ok. 300 tys. zł! Eksperci nie mają wątpliwości! Gdyby właśnie takim autem poruszał się prezydent Andrzej Duda podczas feralnego wypadku pod Opolem, prawdopodobnie nie doszłoby do tego zdarzenia.
Pawlikowski pracuje 15 km od domu. Ale do pracy dojeżdża pancernym land roverem BOR. Według naszych ustaleń szefowi Biura Ochrony Rządu przysługuje… osobowy samochód służbowy. I to z kierowcą z Biura. Nie powinien sam kierować autem!
A land rover, którego sobie użycza, to prawdziwe cacko. Jest wyposażony m.in. w skórzane fotele i podgrzewane szyby. Został kupiony wraz z 19 pozostałymi autami tej marki w 2011 r. i był wykorzystywany podczas prezydencji Polski w Unii Europejskiej. Eksperci nie mają wątpliwości. – Gdyby 4 marca prezydent Andrzej Duda wybrał się najpierw do Karpacza, a później do Wisły terenowym autem z napędem na cztery koła (takim jak ma Pawlikowski), a nie BMW 7,do wystrzelenia opony by nie doszło – mówi nam jeden z nich, prosząc o anonimowość.
Wczoraj szef BOR nie odbierał od nas telefonu, nie odpisał też na SMS-a z pytaniami dotyczącymi używania terenowego auta. Do zamknięcia numeru nie odpowiedziało nam też ani biuro prasowe BOR, ani MSWiA. – Jeżeli szef BOR korzysta prywatnie z terenowego opancerzonego samochodu, który jest przeznaczony do ochrony najważniejszych osób w państwie, to tylko pokazuje niekompetencję rządu PiS i brak nadzoru ministerstwa nad Biurem. W tym przypadku trudno zwalić winę na poprzedników, czyli PO – ocenia były minister sprawiedliwości, członek zarządu Platformy Borys Budka.
SE.PL
Kiszczak sam kierowal skromniejszym autem, ale wtedy solidaruchy byly pod kontrola