Hannibal z Żoliborza śmierdział strachem jak go skuwali

Kajetan P. trafił za kraty maltańskiego aresztu! Policjanci dorwali go w środę, gdy wracał do hotelu, w którym od kilku dni mieszkał. Morderca był w szoku, że śledczym udało się go namierzyć.

Zdziwieni byli także kryminalni, bo Hannibal z Żoliborza nie próbował się kamuflować. Miał rozczochraną fryzurę, okulary i ubrania, w których na początku lutego opuścił Polskę. Podobno straszliwie śmierdział.

Wielka ucieczka Hannibala z Żoliborza była doskonale zaplanowana! Zwyrodnialec jeszcze tego samego dnia, w którym zamordował Katarzynę J. i uciął jej głowę, uciekł z Warszawy w rodzinne strony. Wsiadł w pociąg na Dworcu Centralnym, biorąc wcześniej w banku kilkanaście tysięcy złotych pożyczki. Noc spędził w Poznaniu. Czy widział się z rodzicami? Czy powiedział im, co zrobił? Tego nie wiadomo.

Hannibal z samego rana ruszył koleją w kierunku Berlina. Prawdopodobnie zabawił w Niemczech jedną lub dwie doby, bo sygnały o jego pobycie dotarły do tamtejszych członków ENFAST, czyli policjantów zajmujących się tropieniem najgroźniejszych przestępców.

W piątek 5 lutego wydano za Kajetanem europejski nakaz aresztowania. Dostał także czerwoną notę Interpolu i natychmiast zaczęła go szukać policja w 190 krajach na świecie. Ale Hannibal nie zamierzał czekać, aż go złapią. Wsiadł do autobusu lub złapał stopa i przez Austrię dostał się do Włoch. Wiemy, że odwiedził Rzym i Bolonię, skąd później pojechał na Sycylię.

Piękna włoska wyspa posłużyła mu jednak tylko za punkt przesiadkowy. 8 lutego o godz. 23 mógł wsiąść na ostatni prom z miejscowości Pozzallo do La Valletty na Malcie.

– Przybył do nas 9 lutego. Polska policja zwróciła się do nas o pomoc 15 lutego, informując, że podejrzany o zabójstwo może przebywać na Malcie. Przeprowadziliśmy intensywne poszukiwania w różnych miastach. Odnaleźliśmy go w stolicy, w okolicach starego miasta w La Valletcie – informują śledczy z wyspy.

Akcja zatrzymania była doskonale przygotowana. Funkcjonariusze z Malty, „łowcy głów” z Poznania i „łowcy cieni” z Centralnego Biura Śledczego Policji czekali na Kajetana P. na pętli autobusowej. Natychmiast przewrócili go na ziemię i zakuli w kajdanki. Hannibal był tak zdziwiony, że przez myśl nie przeszło mu, by stawiać opór. Poprosił jedynie o przyznanie mu adwokata.

– Miał przy sobie rzeczy osobiste, kilka tysięcy euro i nóż – mówi mł. insp. Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu, która prowadziła poszukiwania. Policjant dodaje,że morderca planował dalszą ucieczkę, wybierał się do Tunezji.

Kajetana P. nietrudno było rozpoznać w tłumie, wyglądał dokładnie tak jak na zdjęciach z listu gończego. – Nie zmienił fryzury ani nawet okularów. Ubrany był w te same ubrania, w których uciekł. Okrutnie śmierdział – opowiada oficer policji, który brał udział w zatrzymaniu.

Możliwe, że na ślad Kajetana P. natrafiono po tym, jak parę dni wcześniej zgłosił on na jednym z posterunków zgubienie paszportu. Potrzebował zastępczego dokumentu, by uciec do Afryki.

Wczoraj sąd na Malcie wydał zgodę na ekstradycję Kajetana P. do Polski. Przy okazji maltański sędzia skazał go na trzy miesiące w zawieszeniu na dwa lata za nielegalne posiadanie noża.

SE.PL

Więcej postów