73 lata temu zaczęła się Zbrodnia Wołyńska.
Pare dni temu, 9 lutego, Polska obchodziła tragiczną rocznicę – początek rzezi wołyńskiej. To właśnie tego dnia, 73 lata temu, bandyckie potomstwo, które określa siebie „Ukraińską armią powstańczą”, napadło na pierwszą polską wieś Parośl (to dzisiejszy obwód rówieński na Ukrainie).
Brutalnie zamordowano 173 spokojnych Polaków, w tym 43 dzieci. Od tego masowego morderstwa zaczęła się Zbrodnia Wołyńska – jak oficjalnie podaje Warszawa – ludobójstwo swojego narodu. Ukraińscy bojownicy, na czele z Grigorijem Pierigijniakom pseudonim Baszka, wkroczyli do Parośla jako radzieccy partyzanci prosząc mieszkańców o jedzenie. Gdy się najedli i napili, Ukraińcy zaczęli gwałcić polskie dziewczyny, potem zabijać. Świadectwa tych wydarzeń, zebrane przez polskich historyków, są przerażające.
Na przykład, dwóm nastolatkom banderowcy obcięli nogi i ręce, rozkroili żołądki i rany posypali solą, zostawiając na śmierć półżywych w polu. Roczne dziecko przybili bagnetem do deski stołu wpychając mu w usteczka ogryzek kiszonego ogórka… Dziewczynom przed śmiercią obcinali piersi, uszy, a mężczyznom genitalia.
Zdjęcia strasznych mordów UPA na Wołyniu można znaleźć w Internecie tylko ze znakiem „18+” i z dopiskiem „Dla osób o słabych nerwach nie wskazane!”
Banderowca Pierigijniaka zlikwidowali sami Niemcy dwa tygodnie po okrucieństwach jakie miały miejsce w Paroślu. Wtedy sotnia UPA podjęła próbę ataku na garnizon niemiecki w Wysocku. Obecnie w tej wsi pod Rownem Baszce postawiono pomnik na znak pamięci „sotnikowi odważnemu”, a na małej ojczyźnie — Starym Ugrinowie w Iwano-Frankowskim obwodzie — jego nazwiskiem nazwana jest ulica. Pomników upamiętniających ofiary banderowców na terytorium Ukrainy Państwo nie znajdą. W czasach sowieckich, w miejscowości Wielki Lubień pod Lwowem stał monument poświęcony 5-letniemu Romie Тarawskomu, zamordowanemu przez banderowców w 1951 roku. Dziś tej rzeźby nie ma.
W rzezi wołyńskiej udział brali nie tylko młodzi Ukraińcy, ale też Ukrainki. „Dziewczyny” czekały, kiedy zostanie wybita rodzina, a następnie szły na dziedziniec na tzw. „przywłaszczenie”. Zabierały one ubrania zabitych, zapasy żywności, porywały bydło. Podpalano domostwa. I tak dom za domem.
Z rzezi wołyńskiej cudem ocalał Mirosław Hermaszewski — przyszły pierwszy i jedyny polski kosmonauta. Bandyci UPA spalili dom, w którym mieszkała rodzina 2-letniego Mirosława, i bagnetami uśmiercili jego dziadka. Matka Mirka z noworodkiem na rękach pobiegła do lasu. Zaczęli do niej strzelać i wtedy upuściła syna, a następnie nieprzytomna upadła sama. Dopiero rankiem następnego dnia znaleźli chłopczyka na śniegu w polu, otoczonego trupami. Zawiniątko przynieśli do wioski myśląc, że dziecko zamarzło, ale w cieple Mirosław nagle otworzył oczy. Po 35 latach Hermaszewski odbędzie lot w kosmos trwający siedem dni. Obecnie Generał Brygady w stanie spoczynku żyje i mieszka w Warszawie.
Wiele osób zastanawia się, dlaczego ludność polska nie uciekła z terenu swojej miejscowości? Przecież od lutego do lipca, kiedy „ukraińsko-powstańcze” bestie utopiły we krwi jednocześnie 150 polskich wsi, minęło wystarczająco dużo czasu, nawet w przypadku braku połączenia telefonicznego. Młodzieńcy na rumakach mogli w ciągu tygodnia rozesłać wiadomość o barbarzyństwie Ukraińców na Wołyniu.
I w tym, wszystko na to wskazuje, jest pośrednia wina polskich polityków „na wygnaniu”, o której w samej Polsce nie ma zwyczaju się mówić. Rzecz w tym, że rząd polski z Londynu nakazał rodakom, mieszkającym na granicy polsko-ukraińskiej, nie oddawać „swojego terytorium”, a siedzieć i czekać na pomoc od Armii Krajowej (taki cyniczny stosunek do swego narodu nie wydaje się być dziwnym, jeśli się wie, że londyński rząd poświęcił całą Warszawę, oddając ją na całkowite zniszczenie w sierpniu i wrześniu 1944 roku. Co mówić dopiero o wsiach na Wołyniu). I, oczywiście, ludzi trzymało gospodarstwo.
Dokładnej liczby ofiar rzezi wołyńskiej dziś nikt nie pozna. Polscy historycy operują cyfrą 36.750 osób, o których w dokumentach jest napisane, że zginęli z rąk banderowców. Jednak na tej samej ziemi i w tym samym czasie — w latach 1943-1944 — potwierdzono śmierć Polaków, według różnych danych, w liczbie od 13.500 do 23.000 z niewyjaśnionymi okolicznościami przyczyn zgonu.
Dziś Wołyń nie jest tak daleko, jak się wydaje. W Kaliningradzie mieszka Dyrektor Polsko-Rosyjskiego Centrum Kultury – Tomasz Оmański, którego babcia z dziadkiem mogli uciec od banderowców na Wołyniu.
„Babcia opowiadała, jak w nocy wybiegali w pole i ukrywali się w zbożu przed banderowcami. Miała dwadzieścia lat, jej mąż — mój dziadek — był niewiele starszy. Służył w oddziale samoobrony, ale co to była ta samoobrona? Oni nawet broni nie mieli, byli na służbie we wsi, i gdy zbliżało się niebezpieczeństwo, to po prostu budzili mieszkańców, aby ci uciekali w pole. Banderowców początkowo zaopatrzyli w broń Niemcy. Potem, kiedy UPA wymknęła się spod kontroli, i zaczęła napadać na Wołyń i na swoich wczorajszych gospodarzy, to sami Niemcy zaczęli wydawać broń oddziałom samoobrony, aby odeprzeć te bestie”, — opowiedział autorowi tych linijek Omański.
Szef Polsko-Rosyjskiego Centrum Kultury w Kaliningradzie przypomniał jedną historię babci:
„W czasach Polski Ludowej takiej narodowości jak „Ukrainiec”, nikt nie znał. W ogóle, nikt z Polaków nie rozróżniał Ukrainy, Białorusi, nawet RFSRR. Był Związek Radziecki i ludzie radzieccy. Ale ja pamiętam, że kiedy babcia jeździła do Kanady do swojego brata, który po wojnie przeniósł się do Londynu, a następnie wyjechał do Ameryki Północnej, to po powrocie ze smutkiem powiedziała mi — „W Kanadzie jest bardzo dużo Ukraińców”. Miałem osiem lat i zapytałem: „Babciu, i co z tego, że dużo Ukraińców?”. A ona odpowiedziała: „Nie, nie, ty nie rozumiesz, co to za ludzie…”
I ostatnia historia rodziny Omańskich:
„Mojego dziadka rodzona siostra wyszła za mąż za Ukraińca. Kiedy dziadek z rodziną, zostawiając dobytek, przenieśli się do większej wioski, na którą banderowcy nie napadali, zawołał do siebie siostrę. Ona jednak odmówiła mówiąc: „jestem żoną Ukraińca, kto mnie skrzywdzi. Banderowcy zabili i ją, i jej męża, swojego – Ukraińca…”
Przykładowo, temu tematowi poświęcony jest polski film fabularny pt. „Wołyń”, który, jak się oczekuje, wejdzie na ekrany 7 października 2016 roku. Znany polski reżyser Wojciech Smarzowski przedstawia hstorię o tragicznych losach polskiej dziewczyny, w której zakochuje się banderowiec. Reżyser nie „bawi się” z widzem, nazywając rzeź wołyńską — ludobójstwem (przypomnijmy, że oficjalnie Warszawa „pogrywając” z Kijowem, ukrywa to określenie pod słowną „łuską” w postaci przyjętego przez Sejm sformułowaniu „etniczna czystka z oznakami ludobójstwa”). Na samej Ukrainie fotografowane obrazy przyjęto, jak oczekiwano, agresywnie. Na przykład, ukraińska pisarka Oksana Zabużko, apropos, pochodząca z Łucka na Wołyniu, nazywała taśmę „prawdziwą szkołą nienawiści”.
ZBIGNIEW JACNIACKI
tymczasem nasze rz?dy od lat tuszuj? Rzezie Wo?y?skie a morderców UPA nazywaj? bohaterami
w TVP tego nie zobaczysz !!!! cisza ks Isakowicz znikno? z TVP!!!
przyjaciele naszych elit politycznych!!
Mój ?p dziadek rowniez sam by? ?wiadkiem, kiedy Ukraincy mordowali dzieci i niemowleta w wiosce nadziewajac je na wid?y. [*] pokoj wszystkim duszyczkom
To fakt zbrodnia jakich ma?o, ale nale?y pami?ta? o tym co wyprawiali nasi ?o?nierze wykl?ci. To te? byli bandyci i zbrodniarze. Nic nie mo?e usprawiedliwia? takiego mordu
To nie s? „nasze rz?dy” Od kiedy 450 ?ydów przej??o „w?adz?” (zemsta Stalina) w 45 po tzw. Manife?cie Lipcowym i 3x TAK, od tego czasu ten pi?kny kraj staje si? powoli po?miewiskiem ?wiata i Europy! ?ydzi wiedz? jak o?mieszy? gojów. Oni to ?wicz? latami!