Hamburg. Dzielnica Eißendorf. Ojciec spaceruje z trzymiesięczną córką. Niesie ją w w chuście na przodzie ciała. Niestety nagle zostaje zaatakowany przez dwóch imigrantów. Napastnicy mają noże. Bezradny mężczyzna podejmuje próbę ucieczki.
To nie scenariusz filmu sensacyjnego. To realne wydarzenia, które miały miejsce u naszych zachodnich sąsiadów. Z relacji tygodnika „Der Spiegel” wynika, że ojciec uciekł na na zamarznięte jezioro i lód się pod nim załamał. Wpadł wraz z córką do wody.
Mężczyzna wyszedł z córką na spacer, ponieważ miała kolkę i nie mogła zasnąć. W rozmowie z mediami mówi, że niedaleko domu napadło go dwóch południowców.
– Nie mówili po niemiecku, tylko w jakimś obcym języku. Domagali się, bym im oddał pieniądze i telefon. Krzyczeli: „money, phone!” Gdy im powiedziałem, że nie mam przy sobie kosztowności, zaatakowali mnie nożem – mówi Tobias S.
Ojciec w panice podjął próbę ucieczki. Wbiegł na zamarznięte jezioro i lód się pod nim załamał. W wodzie po szyję stał przez trzy minuty. Gdy na miejsce przyjechała straż pożarna dziecko już nie oddychało. Po przewiezieniu jej do szpitala, przez dwa tygodnie była podtrzymywana przy życiu, jednak nie udało się jej uratować.
Oczywiście policja na początku uważała, że ojciec wszystko sobie wymyślił. Problem w tym, że lekarze z miejsca przyznali, że okaleczenia świadczą o ataku osób trzecich.
Policji nie udało się do dziś złapać napastników.
WPOLITYCE.PL/SPIEGEL.DE